1

1

wtorek, 25 listopada 2014

Shop, eat, repeat czyli o tym jak nie dac sie zwariowac!

Shop, eat, repeat - niestety, to nie "Jedz, modl sie i kochaj",a zakupy, jedzenie, powtorka.
W sumie, nie wiem, jak to przerzucic na j.polski, tak, zeby oddac sens i zrymowac.
Jakies sugestie?

Ale ja nie o tlumaczeniu. 
Dreamu sie wkur.. zdenerwowala sie, ze ktos nam kradnie swieta Bozego Narodzenia.

U mnie jeszcze Swieto Dziekczynienia we czwartek.
Zostalo ono jednak zasypane kuponami, ofertami, promocjami.
Bo nie o swieto z indykiem w tle tzn na stole idzie, a o piatek po swiecie czwartkowym, zwanym jako Black Friday.

Generalnie sklepy otwieraly swoje podwojeo polnocy w piatek, dajac ludkom wytchnienie od kupowania.
Potem zaczeto je otwierac kolo 8pm, zatem po kolacji we czwartek, by ekipa ruszyla na zakupy troszke wczesniej.
A teraz...to juz nikt nie swietuje, bo sklepy przesciguja sie w ofertach blackfriday'owych juz z conajmniej tygodniowym wyprzedzeniem.


To jest dopiero chore.

A z drugiej strony w koncu to do nas wybor nalezy swietowac czy kupowac.

HAPPY THANKSGIVING!

sobota, 22 listopada 2014

piątek, 14 listopada 2014

"Nie ma ludzi niezastapionych, ludzie sa jedynie niepowtarzalni".

Cytat w tytule, za Panem Tuskiem Donaldem, zaczerpnelam z art. J. Paradowskiej z ostatniej  "Polityki".
Kiedys myslalam, ze ludzi niezastapionych sa pelne cmentarze:)

Takie dygresja nasuwaja mi sie na czas nadchodzacych wyborow samorzadowych.
Obserwuje je juz z mojej pozycji amerykanskiej, co sie dzieje w mojej polskiej gminie czy powiecie.
No, ludzie sie garna do wladzy.
Maja pomysly na zmiany czy chca zalapac sie na diety?

Wierze jednak w to pierwsze.

Czasem lepsze jest wrogiem dobrego, ale tylko czasem:)
I niestety, nie w mojej gminie. 
Mam nadzieje, ze mieszkancy dojrzeli do zmian.

Jasne, ze mi sie latwo obserwuje i ocenia.
Z tym, ze wiem, co mowie!
Jest we mnie i spolecznik. I chec do dzialan lokalnych. I spontan polaczony z kreatywnoscia. I doswiadczenia, do ktorych sie obecnie odnosi.
Czego o moich nastepcach nie moge powiedzic. 
Ot, kopisci!

Smutne tez jest to, ze inne niz te SLUSZNE (czyt. zaakceptowane przez aktualnie panujacych) spotykaja sie z bojkotem i musza sie przebijac silami opozycji, niezaleznych dziennikarzy.

Okazuje sie, ze dzialania, ktore mialy wiele wspolnego z checia i spontanem, jak WOSP, spotkania na patriotycznych spiewankach z okazji Swieta Niepodleglosci, i inne, obecnie maja wymiar nakazowo-rozdzielczy.
NALEZY sie pojawiac.  NALEZY brac udzial. NALEZY zobowiazac podwladnych. 
To ja mam taka gmine gdzies i dzieki Bogu moge moj spontan i moja kreatywnosc wykorzystac tutaj, kiedy wspologranizatorzy (wspolzwariowani?) zapytaja: w czym Ci pomoc?

Bardzo piekne jest to, ze tak doroslismy do samarzadnosci lokalnej- jezeli bedziemy mierzyc to iloscia startujacych w wyborach kandydatow.
Tylko czy napewno ilosc idzie w jakosc?

sobota, 8 listopada 2014

Bylam w Rio, bylam w Bajo, bylam nawet na Hawaiio...

I o reszcie stanowi Pan Dr Kuba S.

I ma swieta racje! 
Bo w porownaniu z tym czego wlasnie doswiadczylam...

Country club. 
Kowbojskie buty, teksanskie kapelusze i te wielgasne klamry na paskach spodni. 
U pan i u panow.

To rzucilo mi sie w oczy, kiedy weszlam. 
I oczywiscie country music.
I to byla zmylka.

W rzedach tanczace osobki. 
Mlode, starsze, zasuszone, przekarmione. Podrygujace wg krokow. Inna piosenka, inny uklad.
Country i owszem, ale i rock, rock-and-roll, techno, rap.
Nikogo nie przeraza taki muzyczny mix.

Mlodociani czyli Ci przed 21rokuem zycia z opaskami na reku-znak, ze barman nie moze im sprzedac alkoholu.
I nie sprzeda, bo na $5.25 (cena drinka, ile kosztuje piwo nie wiem) nie bedzie stawial na szali koncesji.

Na scenie mlodsze ciala, niekoniecznie chudsze, prezentuja uklad krokow.
Na poczatku, czyli ok 8.30 kiedy impreza startuje, chetni ucza sie ukladu tanecznego.
Potem druga piosenka i inny uklad, potem jeszcze jeden.
I w sumie tyle na ten wieczor.

Stali bywalcy, copiatkowi, po rytmach piosenki poznaja uklad taneczny.
Niekt sie nie przepycha. Nowi adepci tancza z boku. Ale nie koniecznie.

O 10.30 rozpoczyna sie taniec w parach. 
Po okregu. I nie jest to uklad: 2 w przod, jeden w tyl.
To zas cala zabawa z obrotami w prawo, lewo, tyl,wejsciem w srodek, wyjsciem ze srodka. 
I zas powrot do zabawy w rzedach.

Wyczailam, po co te kowbojskie buty - do przytupywania.
(Zas mnie czeka nowy wydatek:))

O polnocy meski show: 
Panowie tancza jakas kowbojska klasyke, ktora przypomina mi troszeczke kozacki taniec.
Z przysiadami, podparciami, wersji na kleczkach, by na koniec zedrzec z siebie podkoszulki.

Niektore "kaloryfery" sa warte grzechu, inni preferuja juz ten bezzeberkowy kaloryfer, purmo czy jak mu tam...
Do pierwszej w nocy atmosfera nabiera tempa.
Na sali nie jest wcale goraco, nie ma palaczy wewnatrz, wiec i nie smierdzi, nikt sie nie zawraca i nie belkoce.
Ochrona krazy, glownie patrzac na mlodziez czy nie posilkuje sie jakimis innymi srodkami wspomagajacymi...doznania?

Czterogodzinny show, ktory kosztowal mnie $5 za wejscie.
Procz zumby dawno sie tak nie ubawilam.






wtorek, 4 listopada 2014

A po zumbie...

...przychodzi swiadomosc, ile to czlowiek ma miesni i w jakich miejscach :)

Dana, Kubanka z pochodzenia, kobietka slusznych ksztaltow i rozmiarow, jest jednum wielkim tancem. Niesamowita.

W rytmach latino pot splywa nie tylko po uszach. Kupa smiechu i jeszcze wiecej tanca. I nawet czlek sobie sprawy nie zdaje, ze wplata cwiczenia roznej masci.
Samba, rumba - poznac po krokach i rytmie. Nie wiem tylko, czy wlasciwa rame trzymalam. 
Juz sie wpisalam na grafik, chyba z nadmiernej euforii wczoraj i przycmienia mozgowego endorfinami, bo dzis...sie zastanawiam, czy to nie jednak pomrocznosc jasna i swiatla stroboskopowe.

Dolozylam sobie zumbe po klasie pilatesu, ktory nie jest jakims tam pilatesem, tylko ma znamiona boot camp workout, bez tych buciorow jedynie.
Dziewczyna- instruktorka pilatesu z gatunku tych zylastych, cisnie.
Sama wie, co robi, bo wziela sie za siebie i z foki wrocila do dziewczecych ksztaltow. Trzyma dyscypline w cwiczeniach -  skoro prowadzi studio to nie jest dziwne:)
Ale tez jest zwolenniczka i propagatorka diety proteinowej, z kielkami i toffu. FUJ!
Sa efekty, widze i po sobie, ale moja milosc do czekolady, masla i chleba zwycieza nad proteinami, wiec przemiana idzie mnie z lekka opornie.

Polecam zumbe z dobrymm instruktorem, podobnie jak joge czy pilates. 
Po czym poznac tego dobrego? Po efektach na wlasnych brzuchu.