Zobaczcie sami, to kawalek "prawdziwej" Ameryki.
To nic, ze rzut beretem od dwudziestotysiecznego miasta.
Nie udalo mi sie rozszyfrowac co to jest, wygladalo jak mlody tyton, ale tytoniem nie jest.
To proste, lany kukurydziane.
Tutaj fasolka szparagowa.
Bardzo czesto development wkrada sie w farmerskie tereny.
W czasach prosperity wiele farm polozonych w poblizu miejskich terenow sprzedawalo swoje ziemie pod budownictwo.
Dzis jest troszke zastoj w tym temacie.
Fasola wyzej, kukurydza nizej.
Im dalej w glab stanu tym wiecej kukurydzy czy innej marchewki, dalej rozrzucone farmy od siebie i przestrzenie, przestrzenie, przestrzenie.
Osoba poznajaca okolice na rowerze robi za dziwolaga.
Ciekawie to wygląda :-)
OdpowiedzUsuńFilmy przyzwyczajają nas do wielkomiejskich widoków,
a tu i siać i orać trzeba tak jak wszędzie...
Tylko ,że w USA to obszary upraw są chyba o wiele większe niż u nas.
Wieksze to one nie sa, one sa ogromne. Z motyczka to mozna sobie wyjsc rekreacyjnie, na tych hektarach to jezdza takie wielgasne traktory i inne maszyny, zreszta oni jezdza nawet na malych kosiarkach- to inna sprawa:)
UsuńPozdrowionka.