1

1

środa, 31 października 2012

Oklepane, piekne i ciagle zywe!




Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko co nieważne jak krowa się wlecze 
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje 
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna 
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego 

Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna 
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor 
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej 
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu 
jak dzwięk troche niezgrabny lub jak suchy ukłon 
żeby widziec naprawde zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzec 
kochamy wciąż za mało i stale za późno 


Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze 
a bedziesz tak jak delfin łagodny i mocny 

Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiac o miłosci 
czy pierwsza jest ostatnią czy ostatnia pierwszą 
                                                                         
                                                                         Ks. Jan Twardowski

(swieczki skubnelam Bisi, mea maxima culpa)

wtorek, 30 października 2012

Dla Rafaello, Agatki, Jasnej, Jedrusia, Miski, Piotrusia i wszystkich tych , ktorym bylo drogie mojej bezpieczenstwo w straciu z Sandy, hey:)

Jestem cala i zdrowa, a Sandy poszla sobie:)

U mnie spokojnie. Na Florydzie przezywalam gorsze ulewy i silniejsze wiatry. 
Ale ja jestem jakies 3 godz. od Nowego Jorku, na zachod w glab pensylwanskiego ladu.
Troszke galezi, jakies zlamane drzewo, kupa lisci. To szacunek po Sandy.
I jakies cuda z netem, nie zeby nie bylo, tylko nie wszystko chodzi jak nalezy. Widze komentarze w ustawieniach, a nie wyswietlaja sie na stronie glownej. Pewnie maszt od bloggera zwialo...

I warczace od wczesnego ranka samochody uprzatajace caly ten balagan.



Zupelnie inaczej przedstawia sie sie sprawa na wybrzezu, ale to wiadomo, z doniesien wszelkiej masci kanalow medialnych. Nie tylko TV czy gazet, YT czy blogerskich rowniez.


Jutro Halloween. Pytam syna o plany i kostium.

- Ha, przebiore sie za Sandy i przelece.......wszystkie dziewczyny, dodal szeptem.


poniedziałek, 29 października 2012

Sandy. Kleska o tak wdziecznym imieniu...




 Gotowi na spotkanie z jednym z najsilniejszych huraganow w historii?
Czasem zarty, czasem groza.

Tak wialo na Brooklynie, zanim przyszla glowna fala uderzeniowa, ok. 7 pm.


U mnie wieje, fala idzie, ale ja jestem w glebi pensylwanskiego ladu, wiec nie spodziewam sie strachow.
Najwyzej drzewa przewroci i zerwie linie energetyczne. Wtedy bedzie ciekawie...



niedziela, 28 października 2012

Na krok przed Halloween


Sandy ciezkimi kroplami zapukala w okna, wygiela galezie i straca liscie z zapamietaniem.
Wyje, wyje wiatr za oknem... BOOOOO!!!






A tutaj wiewiorka wdziecznie mi pozowala. 
Pewnie sie sama przymierza  do halloween'owej zabawy.


A swoja droga dostalam dzis zaproszenie od polskich znajomkow na FB, jako prawdziwy katolik do NIESWIETOWANIA Halloween, poganskiego swieta.
W mojej amerykanskiej parafii, rzymsko - katolickiej zreszta, ksiazdz proboszcz zapraszal wszystkich na party z bingo, wlasnie po halloweenowej paradzie. Na wspolnej zabawy ciag dalszy.
To swietowac czy nie swietowac?

sobota, 27 października 2012

Sztorm idzie:) czyli burza bedzie. Ze skutkami.



Pogoda na jutro: zachmurzenie, burze i deszcze przez caly dzien.


Huragan Irene jest najwiekszym sztormem od tysiaca lat.
Spodziewane sa powodzie, horror i chaos.
Zrob zapasy zywnosci.
Koniec jest bliski.
Takie jest przeznaczenie.

Sandy is coming :)

Ksiazka Lilki i slowo powszechnie uwazane za wulgarne.

Napisalam sobie dzis na kartce adres, gdzie mieszkam i dopisalam dla pewnosci, jak sie nazywam, bo nieprzytomna jestem.
Liliana. TO TWOJA WINA!!

Wczoraj, ok. 10 am dotarla wreszcie ksiazka do mnie.
Liliana Arkuszewska : "Czy bylo warto? odyseja dzinsowych kolumbow".

Pachnaca farba drukarska i podroza, bo jakos ksiegarni z Chicago i Kanady z moja karta platnicza nie bylo po drodze.
Usiadlam. Czytalam. Wstalam z fotela.  Nad ranem.
Uhahana, poryczana.

Historia emigracji, w ktorej kazdy emigrant moze sie odnalesc. Ale to moje zdanie.
Dla wszystkich innych, ktorzy maja dylematy: emigrowac -zostac - wracac fragment:


"Czego potrzeba,aby zdecydowac sie na emigracje?  Odwagi, uporu, determinacji, dobrego planu, wizji i wytrwalosci? Czy to wystarczy? A moze desperacji, bo ona czesto mobilizuje i bez watpienia ulatwia podejmowanie trudnych decyzji?
(...)
Czas biegnie i dyskusja trwa.
Chcemy polepszenia bytu.
Moze by jednak zakoszytowac "ZGNILEGO ZACHODU"?
Czy to wyjazd na zawsze?

Tu nie ma sie nad czym zastanawiac, trzeba stad spierdalac!

Oto jest grunt, z ktorego wyrasta moja, nasza emigracja."

Lilka, dzieki.
Wierze, ze do zobaczenia na spotkaniu autorskim w Nowym Jorku.

A teraz zabieram sie do ponownego czytania.
Lilka, dzieki raz jeszcze!

środa, 24 października 2012

wtorek, 23 października 2012

B&B

"Lufa z rana jak smietana".



Nie, to nie amerykanskie klimaty. 
To dobrodziejstawa hotelu w Rydze. Ma sie tam swoich ludzi tez:)

B&B czyli Bed& Breakfast to milo, wzglednie tanio i ze sniadaniem. Przybytki rodem z Europy. A moze Europa zalapala ten pomysl z USA?

Mnostwo tego typu ofert mozna spotkac nawet w najmniejszym amerykanskim miasteczku.
Nie sa ta jakies wielkie hotele. Ot, rodzinne klimaciki, czesto wlasnie wieksze domy przeksztalcane na tego typu przytuliska. 
Dzieciaki rozjechaly sie po kraju czy swiecie, idea wielopokoleniowych rodzin, mieszkajacych razem, padla. A gramszysko pozostalo. Zatem B&B!
Zawsze to lepsze niz zmiana takiego domu na Funeral Home.

W zadnym jednak nie serwuja wodeczki ani innych alkoholi na sniadanie.

A Ryga, coz, jeszcze rosyjska dusza w niej gra najwyrazniej jeszcze.

poniedziałek, 22 października 2012

Przyjaciel.



‎"Jeśli któregoś dnia poczujesz, że chce Ci się płakać.
Zadzwoń do mnie...
Nie obiecuję, że Cię rozbawię, ale mogę płakać razem z Tobą...

Jeśli któregoś dnia zapragniesz uciec, nie bój się do mnie zadzwonić... 
Nie obiecuję, że Cię zatrzymam,
 ale mogę pobiec z Tobą...

Jeśli któregoś dnia nie będziesz chciał nikogo słuchać. 
Zadzwoń do mnie.
Obiecuję być wtedy z Tobą i obiecuję być cicho... 

Ale jeśli któregoś dnia zadzwonisz i nikt nie odbierze...
Przybiegnij do mnie bardzo szybko.
Mogę Cię wtedy potrzebować..."


sobota, 20 października 2012

Nagana, mobbing i konsekwencje prawne czyli o tym, jak sobie Jedrus radzi.


"Dzisiaj jestem dowodca forpoczty. To znaczy chcialbym miec paru asystujacych rycerzy zeby pojechac na pole bitwy i obejrzec pobojowisko. Ale coz, jestem samotnym rycerzem, poranionym po ciezkiej bitwie. Wiec jade na ogledziny pola bitwy samotnie,  zobaczyc czy jest duzo trupow i krwi. Byc moze bedzie znow potrzebny moj samotny miecz Albion, by dokonczyc dzielo i podozynac rannych i dogorywajacych. Ale moze byc tez sytuacja, ze wrog wezwal posilki i wtedy bedzie to samotna krucjata pozbawiona sensu. Zarzna mnie na pustym polu po burakach bez litosci, ale  byc moze pozwola mi wybrac pole krwawej jatki. A wtedy wybiore sciernisko po pszenicy. Ale bede walczyl do ostatniej huzarskiej krwi. Ludzie w kraju Albionu beda opowiadac o mnie legendy przez nastepne tygodnie !!!!!aahaha  byc moze tylko dni.

Taki jest los samotnego rycerza, ktory czesto zwany jest w roznych kregach Don Kichotem.

Jeszcze tylko zaspiewam znana piosenke disco polo  Jestes Szalony lalalala ....Jestes Szalony....lalalal"

Jest cos takiego w psychologii jak wesolkowatosc czyli zespol parafreniczny. Reagowanie smiechem na stress. Ja to mam.
Jedrus widze tez.
Mnie bawia jego opisy, a wiem, ze w podtekscie jest ogromna frustracja i nerwy.

Pisalam wczesniej, ze sprawa jest rozwojowa, ale ona jakby utknela w martwym punkcie i wszyscy biora wszystkich na przeczekanie.

Po rozmowach z szefostwem i przesunieciu z formy B na podobne stanowisko w formie A sytuacja sie troszeczke wyciszyla, ale Jedrus stal sie persona non grata.

Dla wszystkich, ktorzy chca zachowac prace za wszelka cene, kontakt z nim stal sie nie na reke. Jakos wszyscy stali sie dziwnie zapracowani i siedza z nosami w komputkach, szybko pija kawe i jakos nie bardzo sa glodni, by razem wybrac sie na lunch. Skad ja to znam...

A teraz Jedrus czeka na spotkanie z szefostwem swojej firmy w sprawie nagany za niesubordynacje, co sie jakos dziwnie rozciaga w czasie. 
On sam pracuje nad zazaleniem do Pana Boga nad swoim losem:)
I szuka slonca. 




A sloneczko juz ma?

Za  pomoc w zrozumieniu brytyjskiego rynku pracy serdecznie dziekuje Surrey.


piątek, 19 października 2012

czwartek, 18 października 2012

Sunset Park


Rzut oka na jesien w brooklyn'skiej wersji. 
Sunset Park to wlasnie jedna z dzielnic Brooklynu.








Z tej polanki roztacza sie kapitalny widok na Manhattan.
A urokom zachodzacego slonca park zawdziecza swoja nazwe, ale o tym bylo tutaj.

Z podejrzenia na blogu Jasnej wynika, ze Muszka zostala chamiponem:)
Dzieki za wsparcie i oddane glosy! Wspolnym wysilkiem zbudowalismy lepsze jutro.
Komu lepsze, to nie wiem, ale nie ma jak kolektyw:):)

środa, 17 października 2012

"Troche polityki." Zaczerpniete!

Zadne tam debaty,  ustawianie odbiorcow na to co Prezydent czy Governor powiedzial. A co faktycznie mial na mysli, jak to mowil i co z tego wynika i jak to rozumiec.

Zaczerpniete z "Pokoju Nauczycielskiego", bloga o szkole z takim jajem, ze od wczoraj zaniedbuje obowiazki, ktore mam i ktorych nie mam, czytam i placze ze smiechu.
Taka szkole lubie i taka kadre w szkole uwielbiam.  Ok, uwielbialam.

Mam nadzieje, ze Autor sie nie obrazi. 
Oczywiscie, ze zgody nie mam, choc pozostawialam wszelkiej mozliwej masci listy polecone po sobie we wszystkich mozliwych miejscach, gdzie nie blokowalo mojego IP. 
I cudzego tez.

Ale do brzegu, jak Klarka powiada:



"Taki prosty żart:

- Ile jajek ma Barack?
- OBA-MA!

A wice dyra umiała go spalić.

- Wiecie co, słyszałam dowcip!
- Mów!
- Wiecie, ile jajek ma Obama?

- Cały barak?"

Gosc po prostu jest extra.

Natomiast u Jasnej glosowanie trwa jeszcze. Muszka na pozycji drugiej. Niedobrze! No, bo powinna byc na pierwszej. Czy ja mam wszystko mowic, jak chlopu na podworzu? Logowac sie w McDonaldach i innych KFC, Starbucks'ach i wspomoc mi tu kolezanke, prosze:)

Czy to sie nazywa ustawianie wyborow? konkursow?

wtorek, 16 października 2012

Napisze, bo Miske lubie.


Rzecz kompletnie nie zwiazana z Ameryka.

Ale zabawa przednia i az sama sie do siebie smieje, piszac.
A potem bede uprawiac jeszcze inna spamowa robote podsylajac linka do posta i sondy na rzecz Miski i jej pupila do moich znajomkow i namawiajac ich na to samo. Niech to uczynia swoim znajomym...
Bo psy lubie i teskna mi za moja Carmen. Zlosliwcem sznaucerem olbrzymka.




Jasna wymyslila psi konkurs. Zaprosila zwierzaki do udzialu w nim pod haslem: Zabawy z psem. 
Przedstawila obrazki z zabawy (kurcze, prawie jak u Musorgskiego, z tym, ze u niego to byly "Obrazki z wystawy") i otworzyla glosowanie, sonda zwane.

Moze wam sie wszystko inne podobac, ale poprosze o glos na nr 11.
Niestety, mozna zaglosowac tylko raz, sprawdzialm :)
A kto zaglosowal, to prosze sie zameldowac, zebym sie nie pogubilam kogo mam jeszcze molestowac.

Miska, zadowolona? 
Ale nie musisz dzielic sie nagroda. Niech bedzie Muszce na zdrowie!
 I jeszcze puscilam w obieg u siebie na FB.
Co jeszcze moge dla Ciebie zrobic, by zywot Ci umilic?

Brooklyn

To jedna z pieciu, obok Manhattanu, Staten Island, Queens i Bronx, dzielic Nowego Jorku.
Ma oczywiscie swoje pomniejsze dzielnice, rejony, regiony czy jak je tam zwal...
Tu Sunset Park na Dolnym Brooklynie.
Dzielnica latynosko - chinska. Te nacje rzucaja sie w oczy, kiedy czlek sobie po niej lazikuje.










poniedziałek, 15 października 2012

Komus sie chyba cosik pomylilo...

To, ze postrzeganie swiata kreuja PR-owcy juz mnie kompletnie nie dziwi.
Ale ze z takim wyprzedzeniem?
I czar pryska... 




Tak, tak, swieze zdjecie, prosto z pobliskiego sklepu.

niedziela, 14 października 2012

Na Dzien Nauczyciela


Tutaj nie ma takiego swieta. O innych "branzowych"tez nie slyszalam, choc Pan Prezydent dolozyl GENERAL PULASKI MEMORIAL DAY
Wpisal go na 11 pazdziernika w kalendarz amerykanski w uznaniu zaslug Naszego (az chcicaloby sie napisac Ziomala) Generala. 

Ale mialo byc o nauczycielu. 


"A taki Beethoveen czy Chopin?
To oni chodzili po klubach czy teatrach i grali czy jak?
Przeciez ludzie nie mieli plyt ani ipodow".

I wlasnie po to sa nauczyciele.

Wszystkim nauczycielon czy pracownikom oswiaty najpiekniejsze zyczenia, by wlozony trud przelozyl sie na osobiste i finansowe satysfakcje.


piątek, 12 października 2012

Times Square wieczorowa pora.

Wypad do Nowego Jorku zawsze dobrze mi robi.
Jest mi tak dobrze, ze dobrze mi tak :)

Tym razem mialam okazje poznac Brooklyn z jego dolnej strony. Zanim o tym -  Times Square. 
Wieczorowa pora. Specjalnie dla Liptona.



Lipton, popatrz, owa slawetna kula, o ktora kiedys mnie przepytywales. Jak zjechala sobie w dol o polnocy 1 stycznia tego roku tak zostala sobie na budynku i posiedzi sobie do Sylwestra, kiedy to zjedzie sobie jakas inna na okolicznosc 2013 roku.

Times Square jest niesamowity. I zatloczony. Rozciaga sie miedzy 6 a 9 Ave a 40 i 53 street'em.
Wczesniej byl takim sobie placykiem, w latach 70tych nawet jednym z najniebezpiecznych miejsc w Nowym Jorku, siedliskiem hazadru, pornografii, ostoja prostytucji i przestepczosci. I nie mial nic wspolnego z ikona turystki, chyba, ze wiadomo jakiej :):) 

Lata 80, ekspansja biznesu spowodowala zainteresowanie sie tym miejscem. I kompletnia zmiane jego przeznaczenia i charakteru.
Do nadania obecnego blasku dla Times Square przyczynil sie Mayor R. Giuliani. Poscigal dealerow, zamknal kluby go-go i teatry porno, zwiekszyl bezpieczenstwo i ...inwestorzy poszli na ciosem, traktujac to miejsce jako kolejna atrakcje turystyczna, pelna reklam, swiatla i blichtru.

Wiecej o historii tutaj, tutajtutaj.








 
Ludkow Ci tutaj dostatek. Ponoc TS odwiedza rokrocznie 26 mln ludzi. 
Ciekawa jestem, czy wliczyli moja Siostre. Ona biega tedy do pracy dwa razy dziennie. Jesli tak, to dane sa przeklamane:)


Turystow wszelkiej masci ci dostatek.



Kon odblaskowy.




Najdrozsze ustrojstwo pod reklame kosztowalo NASDAQ 37 mln dolcow. Ma 37 feet i jest najwieksza na swiecie. A jakze.
Ale to nie ta powyzej, jest na dwoch zdjeciach, tak wielka, zolta i z dziurkami:)
- zdjecie 6 i 9 liczone od gory.

Lipton, i jak Ci sie podoba? Zdjecia robilam po 10 pm.