1

1

piątek, 31 sierpnia 2012

Faceci sa prosci.

Sliwka to owoc nie kolor.

Nie ulega watpliwosci, mamy inne myslenie, ze Panom trzeba prosto. I takie tam.

Myslalam, ze to moje pokolenia takie, okazuje sie,ze jednak to nie kwestia pokolenia, a zdecydowane roznice damsko-meskie.

Mlodsza generacja.
Oboje spracowani po calym dniu: koszenie, drewno wrzucane i zrzucane, jakies zwariowane dzialania podworkowe i piwniczne.
W koncu final.

- Czy wrzucic twoje rzeczy do prania? - pada pytanie mlodej zony do mlodego meza.
- No cos ty - 
- Przeciez pracowales w nich caly bozy dzien- pada przytomna odpowiedz zony.
- No tak, ale te rzeczy sa uzyte a nie zabrudzone.

Ot, subtelna roznica.

Jak ze skarpetkami, uzytymi po jednym dniu, nie zabrudzonymi....

środa, 29 sierpnia 2012

Pomysl zyczenie i sypnij groszem


Pomysl na biznes.

Pamietam Bulat Okudzawa spiewal w swojej 'Modlitwie": 
"sypnij grosza szczesciarzom i mnie w opiece swej miej..."
Stare czasy...



  
A teraz dla odmiany trzeba sypnac groszem, zeby to szczescie przylazlo...


                                                                   all photos by Andrew, thx

A tu letnia wyprzedaz. Komplet wypoczynkowy!

Zdjecia poczynione na plazy. Londynskiej, nad Tamiza.

wtorek, 28 sierpnia 2012

Dr Mowad. Korki z jidysz.


- Ania...

Wolanie? 
Pytanie?
rozleglo sie po poczekalni.

Do mnie? 
Ogarniam ludkow wzrokiem, nikt sie nie rusza.
Osobiscie czekalam na pielegniarke, sie znaczy pielegniarza w rozmierze XXL, bo z takim ostatnio mialam do czynienia.
A tu pokrzywiony staruszek, ktory wzrosem siega mi do biustu.
Podchodze do goscia, a ten rzuca se w moje ramiona, ok przylega do mnie i faktycznie glowe wspiera o moje walory (prosto na ordery) sie znaczy biust.

- Boze, dziecko jak dobrze,ze cie widze - mowi do mnie ni to po polsku, ni to po niemiecku z mieszanka angielskiego sie znaczy:
- omajlord,moje kids, jak to gut cze sii.
Zdebialam.

A facet (facecik powinnam raczej powiedziec) bierze mnie za reke i prowadzi w swoje gabinety.
- Znasz jidysz?
- Nie znam. Wiem, ze ma cos wspolnego z niemieckim, a po niemiecku moge sprobowac.
- A, dobrze, to angielski, bo polskiego juz nie pamietam.

Rozumiecie? To wyobrazcie sobie moje zdumienie.

Co sie okazalo.
Moi znajomi, podczas wizyty w tym zdrowia przybytki doniesli, ze maja goscia z Polski.
A jak z Polski to Doktorkowi zaswiecily sie oczy i natychiast chcial mnie poznac. Sam pogonil nawet na poczekalnie, by mnie odszukac.

A chcial mnie poznac, bo sam pochodzi z ....Lodzi i cudem ocalal z Getta.
On i jego starszy brat zostali premyceni poza teren getta i ukrywali sie w ...grobowcu.
A po wojennej zawierusze silami jakichs krewnych krewnych przez Izrael dotarli do USA.

Tutaj gmina zydowska wsparla ich w edukacji. I tym sposobem Doktor zostal doktorem, zreszta wzietym specjalista, a skrzydlo szpitala nosi jego imie. Tak, juz za zycia.

On sam niewiele pamieta z wojennej zawieruchy, sam nie wie, czy to wyparcie raczej czy po prostu trauma kiepsko wdrukowala sie pieciolatkowi.
Nie odwazyl sie jednak pojechac do Lodzi. 
Ze mna tez nie rozmawial o wojnie i getcie. 
Mowil o swoim zyciu tutaj, jaki jest szczesliwy, ze udalo mu sie przezyc.
I tylko czesto powtarzal:
- Ty wiesz, co to znaczy wojna i getto. Oni tutaj tego nie rozumieja i tylko bawia sie w wojny...

Nie prostowalam, ze tylko z lekcji historii, opowiesci rodzinnych, literatury, osobistych ogledzin miejsc kazni. 
Na tereny lodzkiego getta, czy raczej to co po nim zostalo, tez sie kiedys zapedzilam.
W zyciu mi nie przyszlo do glowy, ze poznam kiedys jednego z ocalalych jego mieszkancow.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Sledzac Foresta G.

Nie ukrywam, ze Forest Gump to jeden z najlepszych filmow (jak dla mnie) traktujacych o Ameryce i Amerykanach.

Chetnie do niego wracam, filmu sie znaczy, nie nudzi mi sie i zawsze odkrywam w nim cosik. Na nowo i nowo. 

Pamietacie ten moment, kiedy Forest  odbiera Medal Honoru w Bialym Domu, a potem wkreca sie w pokojowa manifestacje?
Nie dane jest nam uslyszec co mial do powiedzenia nt wojny w Wietnamie, ale spotyka tam swoja Jenny.
Ona zmierza do niego brodzac w wodzie....



 I to wlasnie mnie nurtowalo. 
Czy ow basenik/staw rozmieszczony miedzy Washington Monument a Lincoln Memorial jest faktycznie taki plytki?

Sprawdzilam.

  Washington Monument
Ow basenik - Reflecting pool niestety w trakcie kolejnych robot.


Ale, ale ...plytki jest!
Faktycznie woda po kolana.

Nie ma przeklaman w filmie.





                                                                                                                    photos by Jim, thx

niedziela, 26 sierpnia 2012

Sloneczko.

Kiepska jakosc, ale zawartosc ladna.
Tak mowi Autor zdjec.
Maciej, thx.
Rzut oka na sloneczko z Dolnego Brooklynu.








Family restaurants.

Rodzinne niby restauracje, zadne tam sieci, choc w okolicy jest trzy, czasem cztery  firmowane nazwiskiem jednej rodziny.



Nie wiem, gdzie tkwi sedno sprawy czy pomysl na sukces. Faktem jest, ze sa one oblegane.

Zaden extra wystroj, ot takie tam domowe klimaciki.
Jedzenie tez zadne wymyslne typu pierzynki waniliowe czy musniecia kolibra.
Sniadanie, obiad i kolacja.
Normalka: nalesniki, omlety, toasty, rozmaite rodzaje ziemniakow, steki, 2-3 rodzaje zupy, ryba jakas.
Kawa i woda do bolu.

Jedzonko smaczne. Obsluga mila. I ceny zachecajace. 
Sniadanie dla trzech osob zamyka sie w 20$ z napiwkiem. To 1/5 dniowki. Albo jeszcze mniej.

Podobnie z lunch'em czy obiadem. Faktycznie mozna sie objesc, ze ciezko sie ruszyc i wcale to nie odchudza portfela.

Jak czesto ludkowie preferuja takie wyjscia ? 
Minimum raz w tyg na kazdy posilek.
Sniadanie w niedziele po Mszy Sw. czasem w poszerzonym rodzinnym gronie.
Lunch ze znajomkami.
Obiad to norma w weekend.

I nikogo nie razi, ze podkladke stanowi "reklamowka" lokalnego biznesu.
A mozna na niej trafic na info o szpitalu, kwiaciarni, firmach budowlanych, zakladzie pogrzebowym nawet. Nie widzialam,zeby komus odebralo to apetyt.



sobota, 25 sierpnia 2012

Pocztowka z wakacji. Sie bawie.Znaczy bawilam.

To, ze sie bawie craft'owo o zadna tajemnica. Juz sie przyznalam:)

Dzieki temu poznalam tez ludkow, ktorzy zbieraja pocztowki. To im wyslalam i wysylam, i namawiam moich znajomych do pocztowego czynienia.
A jesli ktos chce wyslac karteczke do moich "pocztowkowych " znajomkow - poprosze o kontakt.

T-renia wymyslila sobie (i nam tez) "Pocztowke z wakacji". To wyslalam wszystkim chetnym. Ze 20. Taka byla nasza umowa z organizatorka, w ramach niespodzianki. Ot, Nowy Jorek
A i sama otrzymalam z Wroclawia i Gdanska.



A ta jest plonem mojego e-spaceru po Gdansku z moim gdansko-londynskim znajomkiem. Blogoslawiony skype!


To ponoc "uliczka czesto uzywana do filmow", jak pisze mi autor zdjecia (Andrew, thx)









 Kiedy zobaczylam ten galeon, natychmoast poprosilam o zdjecia masztow.
Uwielbiam zaglowce.
To "Czarne Perla"
Ale nie cumuje na Karaibach.
A moze to gdanska wersja Karaibow?






To jest mocne. 
Party boat. Tylko party albo przenioslo sie na brzeg albo sie jeszcze nie zalapalo na boat.

Teraz czekam tylko na Neptuna w wersji mocne mikro, choc zadna tam ze mnie Prozerpina.
A swoja droga nie wiem, dlaczego takie zamieszanie z ta Prozerpina. Przeciez Neptun to rzymski odpowiednik greckiego Posejdona.
Prozerpina namieszala z Plutonem, Salacja byla zona Neptuna  to dlaczego Prozerpina?
Czy sie cos komus pomylilo na obozach zeglarskich, kiedy przy chrzcie musielismy calowac wlasnie Prozerpina w kolano?

piątek, 24 sierpnia 2012

Kladac sie cieniem...


                                                                                        photo by Andrew, thx


PS.  Miska, a co o tym sadzisz?
 K'woli wyjasnienia: Miska zachwycala sie zdjeciami z poprzedniego posta. Ciekawa jestem, co o tym powie? 

Martha Steward Vineyard. Kawalek New England.



New England to cos, co istnieje jedynie z nazwy, bowiem historyczno - polityczne pomysly przyczynily sie do rozbicia tego polnocno-wschodniego stanu  na drobne.
I tak pod tym okresleniem (NE sie znaczy) mamy 6 stanow, malutkich i polozonych obok siebie nota bene: Maine, New Hampshire, Vermont, Massachusetts,Rhode Island i Connecticut.
















Mile klimaciki na wybrzezach Massachusetts.
Wszystko co morskie nie jest mi obce, a nawet jest mi bardzo bliskie. 
Znalazlam i dolozylam do siebie blogi Isi i dreamu   - dziewczyn znad polskiego Baltyku.


czwartek, 23 sierpnia 2012

Z innej bajki, bajek nawet.

O bajce juz bylo, to teraz z innych.

Kazdy domek to inny tytul fimu czy bajki. Jak dla mnie...


Tu wpasowalabym "Caspra" , choc pamietam, ze on wiodl zywot w jakims opuszczonym zamczysku. 


A ten to nie wiem :)

Tutaj na tym wysokim tarasie brakuje tylko czarownic, ktore moglyby sloczyc z parasolkami w dloniach. Ale tytulu tego filmu nie pamietam...



Te dwa wymagaja ingerencji Kevina, on dzialam w takim remontowanym jakims w Nowym Jorku.
Albo Pipi L.


Ten tez moglby byc zamieszkany przez jakiegos sympatycznego duszka.



Te dwa zdjecia to jeden domek. Ale to juz nie bajka, skojarzyl mi sie z "Przeminelo z wiatrem", ale na pd maja wieksze tarasy i plaskie dachy. Tam im na dachach nic nie zalega. Zero sniegu.

W sumie wiele z tych domow jest opuszczonych. Albo wlasciciele juz nie zyja i toczy sie postepowanie spadkowe. Albo przebywaja gdzies pod opieka, w jakims paradise jesiennym, spokojnym i powiazanym ze staroscia.
A szkoda, bo piekne sa. Te domy. Wlascicieli nie znam.