1

1

piątek, 30 sierpnia 2013

Po sasiedzku.

Chicago.
Pomieszkiwalam sobie na takim osiedlu. Fajnie bylo:)











Osiedle to znajduje sie w poblizu lotniska O'Hare. 
Dzwiek samolotow jest wkomponowany w widoczki. Dwa korytarze to norma, czasem nawet trzeci.
Samolot LOTu tez udalo mi sie wypatrzyc parokrotnie.



czwartek, 29 sierpnia 2013

Park Millenium.

Mial byc gotowy na milenijne uroczystosci, ale prace jeszcze trwaja, wielki jest i piekny.

Fontanna interdyscyplinarna. Sika woda i pokazje losowo wybrane zdjecia.

Oczywiscie mozna swoje zdjecia podeslac i zdac sie na szczesliwy traf. Moze klik padnie wlasnie na nasza fotke?





Amfiteratr w tymze parku.
Dzial sie koncert jakis i pachnialo ziolem tez.







środa, 28 sierpnia 2013

Downtown raz jeszcze. Dzienna i nocna odslona.



U stop Willis Tower niegdysiejszej Sears Tower


JA Tobie a Ty mnie, zdjecia oczywiscie:)


Biblioteka, u wejscia ktorej lwy zastygly...





Druga strona Willis Tower, od biletow:)
Kwiaty w spodniach, dotknelam to jeans, jakos pewnie impregnowany, bo sztywny bardzo.



A to juz panorama z tarasu widokowego, 103 kondygnacja, wysoko:)
Na szklanym tarasie zadzialala psychologia i mialam jakas blokade przed wejsciem, ale gleboki oddech i patrzylam z gory na ulice:)




Generalnie Chicago jest nizsze w zabudownie niz Nowy Jorek.
Rzucilo mi sie w oczy duzo zieleni, mniej luda i czyste ulice i uliczki.


Widzialam owe slynne Jackowo, ktore juz nie jest polska enklawa, bo wiekszosc Rodakow ucieka na polnoc, w okolice spokojniejsze i bezpieczniejsze.

Rozbawili mnie natomiast moi nowojorscu znajomi, ktorzy dzwonili do mnie z ostrzezenimi, ze Chicago to jednak jedno z najniebezpieczniejszych miast i takie tam...


niedziela, 25 sierpnia 2013

sobota, 24 sierpnia 2013

Chicago.

Jest cudnie. Gebula boli od gadania.
Leczo, kapusniak, ogorkowa, szmycle...wspomnien czar I naprawianie swiata.


Panorama Dowton w "fasolce"- cudaku w ksztalcie fasoli ustawionym  w poblizu Parku Millenium.


Rzut oka na jezioro Michigan.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Na wizyte. Spotkanie po latach. Czy beda znamiona przerwy?

Spadam do Chicago.
Na spotkanie po latach.
Przestalam odkladac na kiedys.
Jest tu i teraz.

Nie widzielismy sie prawie 17 lat. Bylismy w kontakcie.
Maile, kartki pocztowe, telefony.
Na pytanie: "Kiedy do nas przyjedziesz?" odpowiadalam: kiedys, wkrotce...
Az ze 2 miesiace temu padla data.

To bedzie ciekawe doswiadczenie.

Nie mam wielu przyjaciol, bo przyjacielem byc to wyzwanie.
Ale z tymi, z ktorymi sie przyjaznie rozmowa podjeta po latach nie nosi znamion przerwy.
To tak, jakbysmy ja przerwali wczoraj.
Moi przyjaciele po prostu sa. Nie zazdroszcza, nie radza. Sa. 
Mowia albo milcza. 
Trzymaja za reke albo daja kopa.

Zobacze, co bedzie. 
Jedno wiem: dzieci sie nam postarzaly :)

I ciesze sie, bo jak sie tu nie cieszyc, kiedy pisza :
"Jak tylko wyladujesz to dzwon do mnie szybko. Juz sie nie moge doczekac. Do jutra."

wtorek, 20 sierpnia 2013

Hakuna matata czyli Masaj 21 wieku.

No jaja.
Po pierwsze, nie sadzilam, ze "hakuna matata" czyli nie martw sie pochodzi z jezyka swahili i nie jest wcale jaka artystyczna nowomowa Eltona Johna w "Krolu Lwie"

Hakuna matata jak cudownie to brzmi... "

Haxton. Kenijczyk, oczywiscie jeden z zalogantow na cruisie, chetnie opowiadal mi o safarii i pokazywal zdjecia.
Jedno z nich...Facet w tradycyjnym masajskim stroju.




Tak sobie przylecial na Karaiby i przeskoczyl w sluzbowy uniform.
Pokazal mi te cudaki na szyi , ale nie chcial sprezentowac. 
Sa jakies specjalne:)

Haxton, Ty jestes Masajem. 
- No tak
- Masz krowy? One sa jeszcze wazne?

I kiedy to palnelam, facetowi rozwiazal sie jezyk.
(Blogoslawiona K. Blixen i jej  "Pozegnanie z Afryka")

Ma 3 dzieci, corke i dwoch synow, piekna zone i 34 krowy. 
Buja sie na kolejnym kontrakcie, oszczedza kasa, by kupic...krowy.
Nie dom, nie mieszkanie, nie oszczedzac na przyszlosc czy podroze, czy inwestycje, a kupic krowy.

Facet z uniwersyteckim wyksztalceniem, pod palcami ktorego komputer to taka mala zabawka, z ktora zrobi co tylko zechce i... krowy jako prestiz w srodowisku.
(W jezyku swahili krowa to ng'ombe, przy czym to ng to sie muczy jak krowa: nnng(mmm)ombe:)

To rozmarzenie w jego oczach, kiedy mowil o stanie krowiego posiadania.

To tez majatek. Sa bardzo drogie. Nie wiem, czy wpuszczal mnie w maliny czy faktycznie cena dobrej w oczach Masaja krowy to tysiac dolcow. Tak powiadal.
One sa tez waluta. 
16 krow kosztowala jego edukacja.
25 krow zaplacil za zone. 
Tak, dokladnie. To nic, ze poznali sie w firmie, to nic, ze umawiali sie do kina, na inne randki,  to nic, ze wialo 21 wiekiem we wzajemnych stosunkach.
Kiedy przyslo do oswiadczyn rodzice, w sumie ojcowie jego i jej,  targowali sie o ...krowy.





Pare dni mysle sobie o Haxtonie, jego przywiazaniu do tradycji, tym rozmarzeniu w oczach, kiedy mowil o krowach i przekladam to na wydarzenia muzulmanskiego swiata.

Czy mozna zrozumiec inna kulture tak do konca nie wzrastajac w niej, nie karmiac sie nia, jedynie czytajac, obserwujac i uparcie naginajac do mojej rzeczywistosci, ktora ma byc niby lepsza?

I pomyslec, ze my tez dla kogos jestesmy dziwna kultura.