1

1

piątek, 28 czerwca 2013

Piknik za biblioteka:)

Miejsce szczegolne, biblioteka nowojorska.
Slynna z filmu...kto wie?

Lubie takie klimaciki...
Wrocilam z Florydy, nie musze wystawiac buzki do sloneczka:)








czwartek, 27 czerwca 2013

Mistrzostwo swiata!

Jest 7 krasnoludkow, 7 szklanek mleka I 6 ogorkow.
Czego jeden krasnoludek nie dostanie?

Sraczki.



Brawo dla sensownie myslacego dzieciaczka, autora niezwykle celnej odpowiedzi.
Mistrzostwo swiata!!

A co z autorem zadania?


Iwonko, nie chce odbierac Ci pomyslu na cykl o humorach zeszytow szkolnych.

Ten numer bawil moich znajomych od Nowego Jorku, przez Karaiby, Irlandie, Londyn do Polski. Nie moglam sobie odmowic wstawienia go tutaj tez:)


Zobaczyc....


Ale nie umierac jeszcze.
Karaibsko ciagle.


Wschod slonca.





wtorek, 25 czerwca 2013

Central Park spacerowo jeszcze.








Wiewiorki centralnoparkowe nie sa specjalnie jakos plochliwe. Schodza z drogi I owszem, ale poproszone o pozowanie... pozuja.
I to poproszone ludzkim glosem, nie wiewiorczym...



Staw, mini jeziorko po ktorym mozna sobie poplywac w pozyczonej lodce...
Sympatyczne, romantyczne klimaciki...


I woda w tymze stawie, ni jak nie moglam zobaczyc, jak jest gleboko.
Czyzby ktos rozpuscil wiadro farby?



poniedziałek, 24 czerwca 2013

Karuzela, karuzela w Central Parku cale lato...

Lubie karuzele, te skrzypiace, z konikami.
Najfajniejsze sa filizanki I koniki wlasnie.
Moge patrzec godzinami. Nie korzystam... wcale nie przez rozmiarowe wzgledy:)



Ciekawa jestem, co powiedzialaby Maria Koterbska na nowojorska transkrypcje jej piosenki o karuzeli na Bielanach?


Park Ave, a raczej budynki tam usytulowane, bo to widok z Central Park.


Spacerujac alejkami...


Niestety, to nie odlew z brazu, do ktorego mozna sie przysiasc.
Umeczony gosc...spacerowaniem chyba...

niedziela, 23 czerwca 2013

Podziemni artysci. cz. II

O tych powinnam powiedziec subway'owi:)



Mnostwo muzykow za "siedzibe" obralo sobie podziemne stacje metra. 
Ci sie zapakowali do waganow. 
Jeden sobie pogrywal, drugi sie dolaczyl na krzywy... saksofon.
Subway'owy jam session. Za darmola. ok, wolne datki:)

sobota, 22 czerwca 2013

"Nemocnice na kraji mesta".


"Kdyby hloupost byla lekce vzduha tako byste letali jako holubica"*

Jesli to pamietam I kojarze, to jestem... dinozaurem?

Czasem tez uzywam. Tak wiem, wredota.


* Gdyby glupota miala skrzydla to by pani latala jak golebica"...
Niezapomniany dr Strosmajer

piątek, 21 czerwca 2013

Namaste. Odslona druga czyli juz po.

Takie wydarzenia sa super, a jeszcze fajniej, jak czlek bierze w nich udzial.
Ze bylo super, to jasne. Bylo extra.


Pustawo. Zakonczyla sie poranna klasa.
Schodzimy sie.
Nalezala przyniesc ze soba wydruki maila I biletu, ktory organizatorzy kierowali do chetnych, zarejestrowanych online.
To byla pierwsza bramka. Tam otrzymywalismy kolorowa wejsciowke. Kolory znaczyly miejsca w sektorach.
Moja byla zielona.
Potem, za okazaniem owej wejsciowki, nalezalo poszukac sbnie miejsca w sektorze.
Wczesniej, dla 1200 pierwszych uczestnikow rozdawane byly maty do jogi. Mam:)


Instalujemy sie w sektorze, generalnie uczestnicy uzywaja tych pozyskanych mat.
A ja mialam dwie, fioletowa pod spod, moja zielonkawa na wierzch.

O tyle to jest wazne dla mnie, ze deptaki Times Square nie sa wcale idealnie rowne, a przy cwiczeniach stretching' owych utrzymanie wlasciwej pozycji to podstawa.


Joga to nie tylko dlugonogie szczuplutkie laseczki. To tez bardziej zaawansowane lachony:)
I to najbardziej lubie, ze mozna trenowac w kazdym wieku, a dobor klas jest tak roznorodny, ze kazdy znajdzie cosik dla siebie.
I to z pozytkiem dla ducha I ciala.


Nie, wcale o BOYS nie idzie, to jakas reklama.
Uchwycilqm miejsce, gdzie bylam.
Jezeli ktos kojarzy schody na TS, przy 47 I Broodway....to tam.


Zabieramy sie za rozgrzewke... Czasem ktosik sie zagapi:)



Wyciszenie, relax...
Mowilam, ze bede lezec!


Niestety koniec.
Zapisalam sie na klase za rok!

Lipton, dzieki za mentalny wspoludzial.
Gacie w palmy sa jak najbardziej na czasie.
Wazne, zeby bylo wygodnie.

Namaste prosto z Times Square.

Dzisiaj bede lezala, swiadomie I dobrowolnie na Times Square.
I nikt mnie za to nie ukarze!

Najsmieszniejsze z tego, to to, ze musze przejechac pol Nowego Jorku w spodniach do jogi, bo organizatorzy nie zapewniaja miejsca, gdzie sie mozna przebrac.

Ale takich cudakow jak ja beda tysiace.
Dla chetnych bezposredni podglad z kamer internetowych zainstalowanych w kilku punktach na Times' sie.
Albo tutaj.
Bede w okolicach 46 street I Broadway.
Do pozniej.

czwartek, 20 czerwca 2013

Przylecialy motyle, zatem piechota do lata...






Krzew to jakis taki bzowaty, pachnie cudownie, wwbi nie tylko motyle, ale I kolibry. Serio. Musze tylko byc bardzo cierpliwa I bardzo spokojnie cicha, zeby fotograficznie uchwycic ptasie.

środa, 19 czerwca 2013

Ja tez jade, no excuse!


Zbieram sie na wyprawe do Nowego Jorku.
W piatek na Times Square w pozycjach jogicznych bede swietowac nadejscie lata.

Ale ni jak nie moge jechac sama, musze go upchac jakos.
Czuwa przy moim bagazu tak juz od wczoraj, nie jada, szybki wypad na sik I lezy.
Pewnie sie jeszcze zabarykaduje...


No co, jade, nie pokazywalem wczesniej moich jogicznych pozycji?
To co zdziwienie takie?


poniedziałek, 17 czerwca 2013

Postawilo zycie w kropce czyli wolontariat Dagmary.

Zapukala do mnie Dagmara.
Zawsze chetnie I milo witam swoich czytelnikow, zagladam na ich blogi, jesli je maja I jesli sa one podlinkowane.
I tak oto trafilam na relacje nastolatki ze spotkan z dzieciakami z pogotowia opiekunczego.

Dagmara, bo to ona wlasnie wlozyla I wklada serce I czas w pomoc rodzinie, ktora prowadzi rzeczone pogotowie opiekuncze.

Po lekturze jej bloga stworzyla sie miedzy nami goraca mailowa linia.
Sytuacja zdominowala, przerosla pewnie Dagmare.
Ale od poczatku.

Pogotowia opiekuncze sa to placowki, ktore rzadza sie swoimi prawami. Statut, wizje, misje I caly ten kolorowy zawrot papierologiczny, jak w kazdej instytucji.

To zrozumiale, bo prawo tego wymaga.
Wszystkio pieknie wypisane o trosce nad dzieckiem, wspieraniu go w trudnym czasie, walce z trauma.
Tylko czasem prawo sobie, a zycie sobie.
Chodzi generalnie o to, ze  w pogotowiu, gdzie Dagmara jest wolontariuszka, dzieciaki sa traktowane niczym w przechowalni bagazu.
Wstawic, postowic, odstawic, zastawic. I CISZA MA BYC!
Poczytajcie zreszta opowiesci Dagmary, nie ma sensu ich tu cytowac. Sama pisze o tym, jak potrafi, jak czuje I co ja boli. Wlasna niemoc najbardziej.

Sytuacja o tyle jest patowa, ze prowadzaca owe pogotowie opiekuncze Pani N. jest tez pracownikiem Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Ewentualna skarga na prowadzacych nie odniesie pozadanego skutku.
PCPR prowadzi owe placowki za posrednictwem wybranych I wyedukowanych rodzin.
Nie dotarlam jeszcze, kto inny nadzoruje te jednostki. Kuratorium?

Polecalam Dagmarze kontakt z Policja, Kuratorium, moze to sa sciezki, by gdzies uzyskac pomoc, zasygnalizowac, ze sie zle dzieje.
To ja przerasta. Jest zaledwie siedemnastoletnia dziewczyna, ktora nie umie jeszcze mierzyc sie z brutalnoscia w imie dobra.
Mam watpliwosci czyjego, bo pewnie nie dzieciaczkow objetych rzekoma opieka w pogotowiu.

Dla Dagmary sytuacja jest patowa, bo jak byc delikatnym wobec prowadzacych pogotowie opiekuncze I jak zaprzestac stosowanych przez nich metod wychowawczych?
Na domiar zlego Pani N. -szefowa pogotowia opiekunczego ma bialaczke.

Rodzice Dagmary znaja sytuacje, podobnie jak ja, z opowiesci, znaja tez wlasne dziecko I pomni na jej emocjonalne podejscie boja sie skazywac ja na ewentualne przesluchania, ciagania ect.

Jak temu zaradzic? Jak wspomoc Dagmare, by nie skonczyla jako nastoletni klebek nerwow zaszczuta przez srodowisko?

Dzieciaki wziete z rodzinnych domow, od rodzicow alkoholikow, uratowane przed przemoca przechodza zimny wychow.
Kloci sie to z elementarnymi zasadami terapii, psychologii, pedagogiki.

Nie pisze posta, by siedzielic newsem, ze gdzies tam bija naszych. Szukam osob, ktore pomoga albo pokaza drogi pomocowe.
Jak rozegrac taka sytuacje?

Jesli ktos moze na swoim blogu nawiazac do tematu, bede rowniez zobowiazana.
Im wiecej z nas bedzie wolac, moze wspolnymi silami cos zadzialamy.


sobota, 15 czerwca 2013

Inteligentne rozmowy.


To, ze glupawka to moje drugie imie...
To, ze dziedziczna, stwierdzily dzieci autorytatywnie...
To, ze mamy swoje skroty myslowe I kod rodzinny, normalne.

Czasami jednak te nasze rozmowy mnie przerastaja.

Dwujezycznosc powoduje smieszne zamieszanie.
I potrzeba byc niezwykle blyskotliwym, by zlapac, o co faktycznie biega.

Zaczepia mnie syn na skype:
- Jak sie nazywa dziura w ulicy?
- Hole.
- Dziura w ulicy do sciekow, po polsku -  precyzuje
- To jaka dziura? Kanal?
- oooo! Tak sie ta dziura nazywa?
- Kratka?
- No, co sie przykrywa takim wlazem...
- Jaka dziura?
- W ulicy, do sciekow.
- No rozmawiamy naprawde inteligentnie. Row? Kanalizacja? Kratka sciekowa?
- A teraz jak to bedzie po angielsku?
- Gather. Co Ty sie mnie pytasz?
- No, nie bardzo...
- Kompletnie nie podejrzewam, ze Ty cos piles.
- No bo bym se przetlumaczyl...
- A moze paliles?
- ...ale nie wiem, jak to sie po polsku nazywa.
- Wachales? Po kolei
- Wszystko na raz.
- Leje deszcz, zbiera sie woda I chodzi Ci o kanalizacje deszczowa?
- Poszukam moze zdjecia?
- Pokrywa moze na szambie?
- O, ... (tu pada nazwa), o to mi chodzilo!
- A do czego Ci to potrzebne?
- No bo nie wiedzialem, jak to sie nazywa.

Czy ktos zlapal, o co biega?




czwartek, 13 czerwca 2013

Jogicznie.

Wieczorowa pora, klimat tarasu. Joga.
I moj osobisty kot jogiczny.
Melduje sie I czeka, cierpliwie, czasem mniej...cierpliwie:)




Potem pokazuje mi swoja wersje jogi.







I jak tu konkurowac z gosciem?

Namaste:)


W piatek, 21 czerwca po raz kolejny na Times Square zmieni sie w sale do jogi.
Bede w klasie o godz.10 am.
Dzieki Siostro!