"A na poczatku bylo slowo..."
Nie sposob przejsc obojetnie obok wydarzen drugiej niedzieli stycznia.
Final Wielkiej Orkiestry Swiatecznej Pomocy i morderstwo na Przezydencie Gdanska.
Potem Jurek Owsiak zrezygnowal z dyrygowania orkiestra.
Fala hejtu zebrala swoje zniwo.
Ale nienawisc i pogarda nie sa nowe.
To my wlasnie zrobilismy z nich chlubne zachowania.
Dopuscilismy chamstwo do glosu, a bezpodstawnym ocenianiem ugielismy lub zlamalismy nie jeden kark.
To taka nowa forpoczta, awarganda nowej zmiany.
No, nie wyszlo na dobre.
Brak szacunku dla drugiego czlowieka i siebie samego ma tragiczne skutki. Wielowymiarowe.
Tak sobie mysle, analizujac historie, ze My Polacy skutecznie niszczymy i zadeptujemy to co dobre.
Plujemy na siebie i szukamy wroga.
Nie od dzisiaj.
Potrafimy tylko walczyc. Z wystawianiem sie na bohaterszczyzne nawet.
Z pokojem sobie nie radzimy.
Mamy pomysl a cudze zycie i pieniadze czesto nie wiedzac, jak przezyc wlasne.
I aktualne ciagle:
Moze robmy swoje?
Najlepiej jak potrafimy? Bez dziadostwa?
Nadzieja powialo z Gdanska. I nie tylko.
Nie mieszkam juz w Polsce, sledzialam wydarzenia w mass mediach.
Pieknie napisal Szymon Holownia, wnerwil sie Pan Durczok. Ojciec L. Wisniewski powiedzial rowniez znamienne slowa.
Niesamowite gesty wsparcia otrzymal Pan Owsiak. WIem, odwolal rezygnacje (HURRAAA!!!)
Idzie lepsze?
(Bo nowe juz bylo :))