1

1

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Warto zyc, warto byc...

Warto cieszyc sie tym, co sie ma...
Warto kochac i szanowac siebie...

Ken przymykal przez stony bloga. W odnsiesieniu do mostow zyciowych.
Potem rozstan.

W sumie towarzysko jakos slad po nim zaginal, kiedy przestal bywac u Ann. Sama tez jej nie naciskalam na rozmowy, opowiesci na jego temat.

Az, niczym grom z jasnego nieba:
Ken walczy o zycie. W niedziele wieczorem nieszczesliwie potracil go samochod. 
Przechodzil przez droge i raptem: bum. W gore, na bok, do rowu. Obita glowa, zlamane kregi szyjne, polamane zebra i przebite pluco, polamane nogi.

Teraz jest w spiaczce farmakologicznej, budzenie przewidziano na sobote.
Miej go Panie Boze w swojej opiece. 

Opcji jest wiele i zadne nie sa optymistyczne. Czy tylko wozek, bo wielokrotnie polamane nogi, a moze paraliz? A co z uszkodzeniami mozgu...

Nie dokonczyl rozwodu z zona. 
Na fb kolejna dziewczyna postuje info o nim.
No jaja!



1 komentarz:

  1. Poważna spraw a szczególnie te kręgi szyjne...
    Nic tylko trzymać kciuki.
    Pewnie szedł zamyślony...

    OdpowiedzUsuń