1

1

niedziela, 19 sierpnia 2012

Bat, prawie jak ten Man.

To nie bedzie pean na czesc trylogii Pana Nolana.
Choc swoja droga Batnam nalezy do moich ulubionych filmow, czesc pierwsza sie znaczy.
A po trzeciej mam wrazenie, ze bedzie i czwarta.
I przed Ch. Bale wale czolem o zimie, ale wcale nie za role w Batmanie. Za "The Fighter".

Ale to o prawdziwego nietoperza idzie. Nie wiem, czego ten gagatek sie najadl, ze raptem zaczal krazyc mi w pokoju. Sesja jakas cwiczebna czy cos?

Kiedys uslyszalam, ze nietoperza lapie sie przy pomocy rakiety tenisowej. Tej do ziemnego. Bo o ping-pongowa to chyba by sie gosc rozmazal od jednego pociagniecia.
Co prawda moj  forehand jest cienki, za to z przylozenia backhand' owego...
Do brzegu, jak podlapalam od Klarki.

Wcale nie czarny ow bat, jedzie te okrazenia jak zwariowany, na dodatek tylko w prawo, ze mu sie w glowie nie zakreci?
Zamknelam drzwi, pogonilam po rakiete i do dziela: otwieram drzwi do pokoju - ten dalej krazy.
No ni jak nie idzie go zdzielic. Kiepski forehand...
To otworzylam drzwi na strych, niech sobie tam mieszka, co mi tam.
Po chwili goscia nie bylo, to wzielam zapakowalam sie do lozka i dalej walcze, tym razem o tron ze Starkami.

A tu mi wlatuje bat i dawaj zas w prawo pod sufitem. No nie- prawie polnoc, tego juz za wiele. 
Wyprowadzilam cios, jeden i drugi, zlapalam dziada, przycisnelam do koldry, mam.
Tylko kto go wezmie w garsc.
Ok, kubel.
Przylozylam goscia kublem, zdjelam rakiete, chce go humaniternie wyrzuci na zewnatrz, noc taka rozgwiezdzona...
A ten dziad myk. Zwial.
Szukam w lazience, w kolejnym pokoju, nie ma rady - schodze na parter. Cos mnie tknelo, zeby zamknac jednak drzwi na zewnatrz (caly czas zamkniety jest screen-siatka, drzwi otwarte, bo milutki chlodek), a tu siedzi sobie gosc rozpiety na siatce wlasnie. 
Wieczor taki upojny, tylko pryskac.
Kto otworzy drzwi? Ochotnikow brakuje.
Zatem sposobem. Zamknelam drzwi w korytarzyku, uzbrojona w rakiete zapalilam swiatlo, to go otumanilo chyba, wiec backhand  i przycisnelam goscia do podlogi. Rakieta.
A rakiete klapkiem, zeby przyniesc aparat i trzasnac dowod fotograficzny.



A potem otworzylam drzwi, unioslam rakiete i wskazalam mu jedynie sluszna droge.

Jak dobrze, ze Pan Nolan nie znal sposobu na rozprawienie sie z nietoperzem, bo Batman nie bylby trylogia :)

A z niego, bat'a sie znaczy, calkiem przyjemna skrzydlata mysza. Nie dotykalam, pogladowo jedynie.

4 komentarze:

  1. Odwzajemniam wizyte .Oj, nie wiem czy potrafilabym poradzic sobie z nietoperzem...Ale sadze ,że w Polsce one raczej do mieszkan sie nie pchaja.Slowa uznania za odwage i determinacje w "ostatecznym rozwiazaniu".Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy...
    moze leipiej bedzie tutaj:
    atagao403@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobrze! Umarłem!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. No, to jak będzie??
    Nie?
    No to leżę w dole!

    OdpowiedzUsuń