To, co w poscie ponizej.
Tak powstawalo w pocie czola, aparatu, pomaranczy, grapefriutow, krakersow, makaronu, szpinaku, ziemniakow, brakulow i co tam jeszcze bylo.
Wiem, ze czasem artystyczna dusza jest nieprzenikniona:):) - to na usprawiedliwienie tych wszystkich, ktorzy zagladajac do mnie i przygladajac sie zdjeciu - glosno mysleli?
What the hell is that? *
Celowo pisze po ang, zeby Jasna mogla sie sprawdzic:)
PS.
Umarlam.
Dopieszczam sie yoga, sciagam, rozciagam ect, ale wymyslilam sobie pilates.
Nie wiedzialam tylko, ze trafie na sierzanta, a pilates class sie okaze boot camp.
Dobrze mi tak!
Jak Pan Bog chce pokarac, to wysle na pilates:)
Ty mnie nie dobijaj :-)))
OdpowiedzUsuńPrzecież pilates jest takie light i sympatyczne ??
Nie umieraj !!!!
dobrze, Ci tak! :D
OdpowiedzUsuńSzparagi zielone to jest to, czego mi potrzeba!
OdpowiedzUsuń