1

1

czwartek, 29 maja 2014

Pomylka?

Kojarzycie?



ok, podpowiem.
Mnie sie czlek ow skojaryl z Panem Szymonem M. 
Lata temu ogladalam jego show, nie pamietam juz jaki to tytul mialo...
Kiedy zobaczylam goscia w kawiarni...No nie, rzucil robote w Polsce i serwuje kawe tutaj?
Ale nie pamietam, czy Pan Szymon mial wytatuowane rece. Ten ma.
No i troszke inne wlosy chyba...
Dla porownania:
Zdjecie z zasobow internetowych


 I nie podobni sa? Czy mnie juz sloneczko...

środa, 28 maja 2014

Kawa. AZ KAWA:)

Mam domowego specjaliste od kawy. KAWY! 
A nie jakis tam zalewanych ziaren mielonych czy rozpuszczanych gotowcow.

Parzenie kawy jest procesem, rytualem...
Dobra kawa, to ta kupowana w sklepach z kawa. Ziarnista w papierowych  torebkach, niewielkich, przechowywana w ciemnym, zamykanym pojemniku, by nie zwietrzala.
Przed parzeniem mielona w ilosci potrzebnej do zaparzenia i  w odpowiedniej grubosci ziaren w mlynku z kamiennymi zarnami, nie tymi smiglami, jak dla pieprzu:)
KAWE, moj expert parzy w expressie ciesnieniowym, osobno dla kazdej filizanki i rodzaju. A jesli z mlekiem czyli cappuccino, to mleko spienione.
A wczesniej sam express cisnieniowy powinien byc cieply.

KAWA jest serwowana koniecznie w filizankach, specjalnych dla kazdego rodzaju.
Pita natychmiast, bo po odstaniu - gorzknieje.
I faktycznie, od kiedy posmakowalam KAWY odpuscilam sobie wszelka starbucks'owska, bo innych sieciowek i tak nie pijalam.
Choc na swoje potrzeby porannego budzenia ciagle preferuje kawe rozpuszczalna.
Jakas przezyje fakt, ze w opinii znawcy ma sie ona do KAWY jak popcorn do kukurydzy.

Po turecku kawy nie pijam, lubie jej zapach. 
Znawca ten typ kawy porownuje do smaku splesnialego owoca.

wierzcie mi, warto posmakowac tej dobrej kawy...tylko sie potem czlek robi wybredny...



niedziela, 25 maja 2014

Memorial Day

Dzien Pamieci, Swieto Pamieci...
Przypada zawsze na ostatni poniedzialek maja.

Obchody tego swieta to glownie wspomnienia tych, ktorzy bronia i bronili, cos jak Dzien Weterana.
Parady, spotkania, hold - dla tych co jeszcze sa wsrod nas mimo rozmaitych drog czy wojennych przygod i tych co odeszli wlasnie wskutek osobistego udzialu w tychze dzialaniach.

Czesto spotykam sie z niesamowitym szacunkiem dla osob w mundurach czy tylko w czapce z jakims logo: veteran...
W windzie, sklepie, na korytarzu szpitalnym, lotnisku, wszedzie tam, gdzie jest sposobnosc, ze stanie sie twarza w twarz z drugim czlowiekiem:
- Thank you for your service, sir.

Czasem u dziadeczkow wywoluje to zaklopotanie, lezke w oku albo opowiesci.  
U mlodszych, zwlaszcza tych w sluzbie jeszcze - usmiech, czasem po prostu salutuja.

Ostatnio bylam swiadkiem pozegnania zolnierza, ofiary dzialan wojennych na Bliskim Wschodzie. To byl mlody, 24 letni chlopak. W pozegnaniu, w sumie dwudniowych uroczystosciach, udzial wziela cala miejscowosc z przyleglosciami. Nie tylko najblizsi, sasiedzi, ale rozmaite grupy zawodowe, motocyklowe, snowmobilowe czy nawet zrzeszenia hipiczne (bo konskie to chyba nie, choc nie wiem, ilu z tych koni skacze).
Kazdy z uczestnikow osobistym udzialem chcial wyrazic swoj szacunek dla ofiary zycia, zlozonej na oltarzu ojczyzny przez tego Mlodego Czlowieka (sie mi napisalo, jak w wypracowaniu, gornolotnie bardzo, ale tak wlasnie sie czulam, obserwujac kawalkade motorow, koni czy samochodow towarzyszaca Mu ostatniej drodze).

I nie zamierzam polemizowac, czy slusznie czy nie slusznie, ze wojna, ze mogli inaczej, ze ostatna powszechna mobilizacja  w 1941r. Potem to juz chetni i wolontariusze - to tak niejako za swoja zgoda...

Generalnie dla mnie: chyle czola przed zolnieska sluzba, bo oni placa krwia za brudna polityke.

Happy Memorial Day!



czwartek, 22 maja 2014

Jeszcze z nowojorskich, nocnych wedrowek.


 Artystyczna wersja Iron Man'a.
42 albo 45 street, miedzy Broadway a 6 Ave.

Nocna wersja Bryant Park, na tylach Biblioteki Nowojorskiej (tej z filmu "Pojutrze")


Union Square nocna pora.
W oddali podswietlony...(gorne pietra i iglica)? Kto zgadnie co?

niedziela, 18 maja 2014

Strachy.

Co tu kryc, sa miejsca w NYC, gdzie strach sie zapuszczac... 
Jak w kazdym innym miejscu.

Strach, bo wieczorowa pora. 
Strach, bo czlek bialy. 
Strach, bo nieciekawe sasiedztwo.
Strach, bo...

Dunajcowy, takie strachy okolo subway'owe  :)




Nie widzialam, zeby i tam sie ktos zapuszczal :)

piątek, 16 maja 2014

Cioteczka.

Mieszka sobie w duzym domu, po rodzicach. W tej chwili samotnie. W sumie to samotnie od 30 lat, kiedy odeszli jej rodzice. Teraz ma 87l. Zapomina sie juz troszeczke, gubi w rzeczywistosci. Zyje bardzo oszczednie, bo przy niewielkich wplywach emerytury musi utrzymac siebie i potezny dom, ogrzac, oplacic odsniezanie, koszenie trawy, podatki.
Bochenek chleba starcza na tydzien. Ciepla woda zastepuje kawe czy herbate, a zupa z puszki po okazyjnej cenie w jednym z discontow - obiad. "Nie najadam sie. Nie chce utyc"- to tlumaczenie na licha diete. A oszczednosc jaka. Czasem jest jeszcze wieksza, kiedy Cioteczka nie wyjmie chleba z tostera. Zapomni. Na drugi dzien grzanka jak znalazl!

Inwestuje na gieldzie. Tam ma okragla sumke. Na czarna godzine. Albo czarniejsza.

Cioteczka pracowala, zobaczyla kawal swiata.
Nigdy nie kupila samochodu. Nigdy nie zrobila prawa jazdy.
Nigdy nie wyszla za maz. Nie ma dzieci.
Ma troje kuzynow - dzieciaki siostry. Najblizej, w godzinnej odleglosci mieszka jedna.
Druga (power of attorney - to ktos, kto w majestacie prawa moze podejmowac decyzje, ale nie mylic z ubezwlasnowolnieniem osobki, bo POA ma wiele odcieni. Nie, kasiory nie mozna podjec za nikogo ani domu sprzedac). Druga kuzynka mieszka w Kaliformi, kuzyn na Florydzie. Iscie bliskie kontakty.

Cioteczka ma faceta-sympatie. Czasem sie spotykaja na lunchu. O ile nie pomyla miejsc. Zadne nie uzywa telefonu komorkowego. Szkoda kasy. Spotykaja sie przeciez na pogaduszki. Miejsce spotkan maja to samo od wielu, wielu lat.
Nigdy sie ze soba nie zwiazali. "Toz to zniewolenie byloby. A moje akcje?" - tak kwestie RAZEM traktuja oboje.

W domu ciemno, zimno. Jedno z pomieszczen zawalone pudlami, torbami- "W lecie zrobie yard sale*, sprzedam troszke." Tlumaczy tak od pieciu lat graciarnie w pokoju.

Zdecydowanie cioteczka wymaga juz pomocy. Oczywiscie jej nie chce. Czasami ktos do niej zajrzy, kuzynka zadzwoni. Posciga wszystkich.
Cioteczka nie chce sie zgodzic na sprzedaz domu (ojcowizna), nie chce przeniesc sie do domu opieki o charakterze assistant living, gdzie medyczne sluzby beda mialy dozor nad nia i jej poczynaniami. Absolutnie nie chce zamieszkac u kuzynow. Zreszta kto wytrzymalby z tak zgorzknialaym czlowiekiem.

Kara? Dla kogo?





wtorek, 13 maja 2014

Rura rowera...

Harcerstwo moich czasow mialo to do siebie, ze czlek spiewal, lepiej -gorzej, ale spiewal i spiewajaco sie bawil.
Jedna ze spiewajacych zabaw polegala na wymienianiu nazw czesci rowera.
Nie tylko wyposazenie, ale tez sprzedawca, kupujacy, zlodziej i ktokolwiek w jakikolwiek sposob moglbyc zwiazany z rowerem.

I tak mi sie skojarzylo, kiedy zobaczylam:


Ktos wzial zabawe super doslownie:)

poniedziałek, 12 maja 2014

" A polski bez tak pachnial w maju...

W Alejach i Ogrodzie Saskim,
W koszach na rogu i tramwaju,
gdy z Bielan wracam lud warszawski !
Szofer nim mail swa taksowke
frajerow wiazac na majowke..."


J. Tuwim "Kwiaty polskie"          






                

Parmesan shrimp pasta czyli makaron z krewetkami.

Dawno nie bylo o jedzeniu...
Ato danie i proste, i pyszne, az wysmienite:)


5 lyzek oliwy,
5 zabkow czosnku (duze, gdy ktos lubi czasnek, male, w odwrotnym przypadku),
1/2 lyzeczki tymianku,
lemon pepper, ale dalam lyzke soku z cytryny i tez mi smakowalo,
1/2 cup bialego wina (dalam pinot grigio, bo to akurat mam na "warsztacie"),
24 duze, obrane ugotowane krewetki (cooked shrimp), mozna wiecej, nic sie nie dzieje z nadmiaru,
sol, pieprz do smaku i tarty parmezan do posypania.




400g makaronu - zalecaja kokardki, ale wzielam angel hair i bylo pyszne. 
Proponuje jednak mniej makaronu albo po prostu ten typ pochlanal caly sos:)
Makaron nalezy wczesniej ugotowac i niech sobie ocieka na sitku czy tam innym cedzaku albo lyzce durszlakowej, o ktorej pisal Pan M. Bialoszewski (to w nawiazaniu do matur w Polsce:))

Oliwe rozgrzewamy i wrzucamy czosnek, po 1 min krewetki, tymianek, sok z cytryny, sol, pieprz do smaku, wino i calosc mieszamy, doprowadzamy do wrzenia, mieszamy prze 2 min. Gotowe.
Mozna makaron wrzucuc na talerz, polac sosem, ale osobiscie wrzucam makaron do sosu na patelni, mieszam, a potem to wszystko do duzej miski i na stol.
Smacznego!




czwartek, 8 maja 2014

Drzewa

Mocno Ruda bawi sie z nami ( a moze my z nia?) fotograficznie.
Kiedys byly drzewa, jako wyzwanie fotograficzne. Mozna je podejrzec tutaj.
A te zatrzymalam jeszcze w nowojorskim kadrze.





niedziela, 4 maja 2014

Na zyczenie.

Czyli wiecej wiosny.
Ona sobie taka fala idzie najwyrazniej:)

Ponizej Staten Island w odslonie wielkanocnej jeszcze.
Poki co to jedyna zatrzymana w kadrze wiosna.