1

1

czwartek, 31 stycznia 2013

Ku rozjasnieniu.





Albo wyjasnieniu. 

Pytalam o owoc kiedys tam. Pistacjowy wiedzial, sama do konca nie wiem. Poszlam zapytac wlascicieli drzewa, ale akurat jest przerwa w owocowaniu. Wszystko spadlo i juz nic nie ma. Zzarlo?
Stawiam na granat. Pistacjowy dzieki za podpowiedz.

I pytalam o jezyk. Te zawijasy to malayalam. Abraham takim gada. Tez.I pisze, ale to smiesznie wyglada:)
To jeden z jezykow w Indiach. A jest ich ponoc setki. W zaleznosci od miejsca, okregu itd. I tylez samo krolow. 
Alez Ghandi musial sie napracowac.



4 komentarze:

  1. Oj w Indiach to faktycznie jest tych języków a jest...

    OdpowiedzUsuń
  2. Plaża podobna do "mojej"-tylko zdecydowanie węższa.W Świnoujściu morze cofa się[!] i plażę mamy coraz szerszą.Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli jednak granat chmm.. A ja zakupiwszy ostatnio jakiś owoc, który pięknie pachniał, tak słodko, wpierałam wszystkim, że to marakuja. Ale patrząc na zdjęcia w necie, to ta marakuja coś buja... Nie taka pestka, kolorek itp. Wróciłam do Biedronki, skąd owoc upolowałam i co? Skończyły się, a skoro nie ma owoców, nie ma też karteczki z podpisem. Pytałam, ale nikt nie wiedział o jaki owoc mi chodzi. Podsumuję to Waszym: fuck...

    OdpowiedzUsuń
  4. Dlatego Ghandi był taki mądry

    OdpowiedzUsuń