1

1

poniedziałek, 18 lutego 2013

Kwiatki na urodziny

Zupelnie nie na temat florydzki, nawet nie na temat amerykanski.





Urodziny. Tak na odleglosc. Kartka poszla. Aniol dotarl (blogoslawiony Michal).
Ale to wszystko na pare dni przed swietem.  Co zrobic, by zaskoczyc w dzien? 
Ok, kwiaty. Zamowienie online, data, godzina dostawy, poszlo.
Kwiaty dla faceta to ponoc rownouprawnienie (dzieki Agatko)!

I pozostalo mi czekanie.
Wiem, ze Solenizant jest spiochem, ale czy czas miedziy 11am a 1pm to dobry czas w niedziele? 
Bedzie w domu? Nie bedzie?
Pytac? Nici z niespodzianki? Sugerowac odebranie telefonu? Tym bardziej.
Pozostalo mi czekanie.
Roznica czasu ma to do siebie, ze na polkuli wschodniej cos juz sie dzieje, kiedy polkula zachodnia spi sobie slodko.
Txt na telefon. Przesylka dostarczona.
Telefon do Solenizanta. Opowiesci o niespodziance.

Wejscie na klatke do mnie wymaga uzycia domofonu. Nie wiem, dlaczego wszyscy (elektrownia, listonosz, gazownia) upatrzyli sobie moj guzik. Dzwonia i wpusc.
Ale nie dzisiaj. Meczyl mnie domofon od 11. Ale nie dzisiaj. Dzis niech ktos inny wpuszcza interesantow.
Az totalne zaskoczenie - dzwonek do drzwi. 
Nie spodziewam sie nikogo. Kazdy ze znajomkow sie anonsuje, przynajmniej krotkim sms'em.
Szlafrok na siebie. Otwieram.
Tulipany, a za nimi facet. Szok. Takiego zaskoczenia nie bylo dawno.
"Prosze potwierdzic dostawe".
A... I wszystko stalo sie jasne!


2 komentarze: