Opowiesci marynistyczne to cykl wspomnien z
mlodosci pierwszej, szumnie zwana durna. Czy chmurna?
Basen Morza Srodziemnego. Z przyleglosciami. Maly
statek wycieczkowy. Kasyno i ja- technik engineer w nim zatrudniony.
Cieplo. Cudne klimaty. Wino (i inne napoje),
kobiety, spiew…ok, tego nie pamietam i wcale nie przez nadmiar czy niedomiar
wina czy innych plynow.
Rozmaita zaloga. Rozmaicie narodowosciowo i
odcieniem skory tez.
I on.
Piekny. Nie, zebym kochal inaczej czy cos,
ale trzeba przyznac boski. Pracowal w kasynie jako krupier (dealer). Super
symaptyczny, przystojny, laski za nim szalaly. Gostek byl dusza towarzystwa,
a kazdy facet chcial byc choc troche jak
on. Kazda dziewczyna marzyla, zeby sie znalesc u jego boku. We dnie czy nocy,
bez roznicy. Slowem mlody chlopak jak grecki Apollo. Australijczyk, z pochodzenia Grek - i cialem i duchem. Jego rodzice to rdzenni Grecy, ktorzy kiedystam wyemigrowali do Austarlii.
Praca w kasynie rzadzi sie swoimi prawami: spi sie dlugo, pracuje sie dlugo i imprezuje
sie dlugo.
Bardzo milo wspominam ten okres w moim zyciu.
Duzo imprezowalem i poznalem mnostwo fajnych ludzi z roznych stron swiata.
Zobaczylem bardzo duzo super miejsc: Barcelona, Caness, Monaco, MonteCarlo, Rappallo, Capri, Sardynia, Civitavechia, Rzym, Sycylia, Chorwacja, Dubrovnik,
Korcula, troche Bulgarii, Izrael, Grecja,
Santorini, Kreta, Mykonos -
ulubiony, Turcja, Polnocna Afryka, Marocco,
Tanger, Casablanca, Gibraltar. No
bajka.
Rano trzeba bylo sie zerwac, zeby wyjsc i zobaczyc
te rozne miejsca, potem powrot na statek
i do pracy. Kasyno mogli otworzyc tylko po wyplynieciu statku w morze,
wiec my pracowalismy od 6,7 czasem od 9 wieczorem
do 2-3 rano.
I
codziennie inny port. O, jakze to bylo atrakcyjne dla mlodego mezczyzny, jakim
ja wtedy bylem.
No i ten
Australijski Grek, dla ktorego to byla
podwojna atrakcja.
Widzial tylko kangury i nic poza tym, jak sam
mowil.
Chcial poznawac kraj swoich rodzicow, postanowil
zatem po skonczeniu kontraktu spedzic urlop w Grecji.
Razem z
kumplem pojechali tam na kilka tygodni. Wynajeli lodke motorowa i rozpoczeli
oplywanie wod wokol greckich wysp.
Pewnego ranka, plynac sobie i imprezujac,
zobaczyli cos czego nie powinni zobaczyc, cos co bylo zapowiedzia smutnego
konca - jakis duzy przemyt narkotykow, lodzie itp.
Z ust przedstawicieli australiskiej policji
dowiedzielismy sie, ze obaj zostali zamordowani przez greckich przmytnikow narkotykow.
Tym zapisem rozpoczynam letni cykl opowiesci marynistycznych Jedrusia, ktore wysluchalam i zanotowalam:)
Ech... nie takiego zakończenia się spodziewałam :-(
OdpowiedzUsuńChyba w tym koncoworocznym natłoku nie podziękowałam za karteczkę z Rockefeller Center, co niniejszym czynię :)
OdpowiedzUsuńOd dzisiaj zaczynam odpoczywać fizycznie, a za jakiś czas psychicznie może oczyszczę swoje zwoje...
Opowieść niesamowita.
POzdrawiam