1

1

niedziela, 1 lipca 2012

Australijska wersja Greka czyli mlodosci durnej…





Opowiesci marynistyczne to cykl wspomnien z mlodosci pierwszej, szumnie zwana durna. Czy chmurna?

Basen Morza Srodziemnego. Z przyleglosciami. Maly statek wycieczkowy. Kasyno i ja- technik engineer w nim zatrudniony.
Cieplo. Cudne klimaty. Wino (i inne napoje), kobiety, spiew…ok, tego nie pamietam i wcale nie przez nadmiar czy niedomiar wina czy innych plynow.

Rozmaita zaloga. Rozmaicie narodowosciowo i odcieniem skory tez.
I on.
Piekny. Nie, zebym kochal inaczej czy cos, ale trzeba przyznac boski. Pracowal w kasynie jako krupier (dealer). Super symaptyczny, przystojny, laski za nim szalaly. Gostek byl dusza towarzystwa, a  kazdy facet chcial byc choc troche jak on. Kazda dziewczyna marzyla, zeby sie znalesc u jego boku. We dnie czy nocy, bez roznicy. Slowem mlody chlopak jak grecki Apollo. Australijczyk, z pochodzenia Grek - i cialem i duchem. Jego rodzice to rdzenni  Grecy, ktorzy kiedystam wyemigrowali do Austarlii.

Praca w kasynie rzadzi sie  swoimi prawami:  spi sie dlugo, pracuje sie dlugo i imprezuje sie dlugo.
Bardzo milo wspominam ten okres w moim zyciu.
Duzo imprezowalem i poznalem mnostwo  fajnych ludzi z roznych stron swiata. 
Zobaczylem bardzo duzo super miejsc: Barcelona, Caness,  Monaco, MonteCarlo,  Rappallo, Capri,  Sardynia, Civitavechia,  Rzym, Sycylia, Chorwacja, Dubrovnik, Korcula,  troche Bulgarii, Izrael,  Grecja,  Santorini,  Kreta,  Mykonos -  ulubiony,  Turcja,  Polnocna Afryka,  Marocco,  Tanger, Casablanca, Gibraltar.  No bajka.

Rano trzeba bylo sie zerwac, zeby wyjsc i zobaczyc te rozne miejsca,  potem powrot na statek i do pracy. Kasyno mogli otworzyc tylko po wyplynieciu statku w morze, wiec  my pracowalismy od 6,7 czasem od 9 wieczorem do  2-3 rano.
I codziennie inny port.  O, jakze  to bylo atrakcyjne dla mlodego mezczyzny, jakim ja wtedy bylem. 

No i ten Australijski Grek, dla ktorego to byla podwojna atrakcja.
Widzial tylko kangury i nic poza tym, jak sam mowil.
Chcial poznawac kraj swoich rodzicow, postanowil zatem po skonczeniu kontraktu spedzic urlop w Grecji. 
Razem z kumplem pojechali tam na kilka tygodni. Wynajeli lodke motorowa i rozpoczeli oplywanie wod wokol greckich wysp.
Pewnego ranka, plynac sobie i imprezujac, zobaczyli cos czego nie powinni zobaczyc, cos co bylo zapowiedzia smutnego konca - jakis duzy przemyt narkotykow, lodzie itp.


Z ust przedstawicieli australiskiej policji dowiedzielismy sie, ze obaj zostali zamordowani przez greckich przmytnikow narkotykow.


Tym zapisem rozpoczynam letni cykl opowiesci marynistycznych Jedrusia, ktore wysluchalam i zanotowalam:)







2 komentarze:

  1. Ech... nie takiego zakończenia się spodziewałam :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba w tym koncoworocznym natłoku nie podziękowałam za karteczkę z Rockefeller Center, co niniejszym czynię :)
    Od dzisiaj zaczynam odpoczywać fizycznie, a za jakiś czas psychicznie może oczyszczę swoje zwoje...
    Opowieść niesamowita.
    POzdrawiam

    OdpowiedzUsuń