Chleb, ten zjadliwy, jest u mnie na wage zlota.
Zatem zjadany jest co do okruszka. A jesli sie juz znieswiezy:) zawsze mozna podeprzec sie wersja na cieplo.
Stad taka amerykanska wersja bruschetty. Zadna filozofia.
Maslo, pomidor (nie chce mi sie kroic w kostke, jak przystalo na prawdziwa, wloska), bazylia i mozzarella.
I do pieca, az mozzarella poplynie. Pyszne.
Wersja sprzed i po grzaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz