-Agatko? Mozesz po mnie przyjechac do Stalowej? Ale wczesniej podjedz na przystanek u nas i wez moja torbe. Autobus bedzie o 6.40. Bede siedziec i czekac na przystanku w Stalowej. Pa.
Dziewczyna oniemiala. O 6.40 miala odebrac Babcie z autobusu z Kielec. Nie torbe.Co z ta Babcia?
I co tu powiedzic kierowcy…
Ok, ryzyk-fizyk.
Autobus podjechal o czasie. Jedni pasazerowie wysiedli, inni wsiedli. Agatka podeszla do kierowcy.
- Bilet?- padlo.
- Wie Pan, jest taka sprawa… Chcialam odebrac Babci torbe.
- Co, zgubila sie? Babcia zapomniala?
- Nie, to raczej Babcia sie zapomniala. I nie wsiadla do autobusu. Oczekuje mnie w Stalowej. Jechala z Kielc. Torba dojechala na miejsce.
Kierowca poczerwienial, ale smiechem nie parsknal. Dzielnie zniosl wyczyny Babci. Oddal wnuczce torbe podrozna .
Teraz po Babcie.
Agatka podjechala do Stalowej .Babcia jest. Czeka.
- Chcesz landrynke? –powitala wnusie wyluzowana Babcia.
- Dzieki, nie. Co sie stalo? Zaslablas? – zapytalo dziecko, znajac zdrowotne przygody Babci.
- Nie, wszystko ok. Tylko autobus nie poczekal na mnie.
- To po co wysiadalas?
- Poszlam do lazienki, kierowca sprzedawal bilety…Kiedy wrocilam, juz odjechal. Pani w informacji byla tak uprzejma, ze pozwolila mi zadzwonic do Ciebie. - skwitowala Babcia.
- A mowilas kierowcy, ze wychodzisz? - zapytala wnusia przytomnie.
- Nie, byl zajety, sprzedawal bilety.
- Chcesz landrynke? Kupilam sobie na pocieszenie - dodala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz