Wychodze z zalozenia, ze Panu Bogu to wszystko jedno w jakim jezyku czlek sie modli. Byle robil to szczerze.
Dlatego tez nie mam parcia na na polskojezyczne msze. Jest tu co prawda, jakas Polonia. Nawet mialam okazje spotkac garstke Rodakow wlasnie w kosciele. I co? I nic? Kiedys bedzie i o tym.
A teraz Msza Sw w jezyku hiszpanskim. Ten sam co zwykle kosciol katolicki .Tylko nic nie rozumiem, bo wszyscy szepcza albo gadaja po hiszpansku. Sama chcialam.
Sekcja rytmiczna, ktora w pierwszej kolejnosci rzuca sie w ucho, gitary, klawisze (brzmieniowo jak z wesela jakiegos, stad pewnie te discopolowe skojarzenia) pobrzekuja, by za chwilke ryknac "na wejscie". I oklaski. Do rytmu? Dla celebranta?
Ksiadz wchodzi w pokaznej procesji. Spiewy, brawa, a nawet pokrzykiwania, usmiech nie schodzi mu z twarzy. Mnie tez. Moj jest raczej glupkowaly, poparty wybaluszonymi galami. To sie nie dzieje na prawde? A to dopiero poczatek...
Ksiadz wita wszystkich i procz aplauzu gromki smiech.
Skad wiem, ze wita, jezeli nic nie rozumiem? Poczatek nabozenstwa, to sie domyslam, chyba ze opowiadal jakis dowcip na wstepie. Czasem jakis zart trafia sie na anglojezycznych mszach.
Osobiscie posilkuje sie anglojezyczna wersja liturgii, zeby zalapac o czym dzis bedzie.
Tak kolo "Gloria", ktora brzmi jak nasza "gloooriijjjaaa" sama tez sie kolysze w rytmie muzyki.
W trakcie kazania mam swietne pojecie o tureckim, ale juz przy darach robi sie ciekawie. Procz chleba i wina rodzice z malenstwem, ktore ksiadz blogoslawi i ofarowuje wznoszac dzieciaka na swoich rekach wysoko, wysoko ( jak Kunta Kinte w "Korzeniach" tak mi sie skojarzylo).
Kiedys zobaczylam to po raz pierwszy rozgladalam sie za jakims chrztem, ale okazuje sie, ze to norma. Ciekawe tylko, czy te dzieci sa dyzurne? A co sie dzieje, kiedy braknie? Jak dotad sie to jednak nie zdarzylo.
Msza przebiega sprawnie, mimo, ze pol kosciola idzie do ksiedza ze znakiem pokoju. On sam zreszta opuszcza piedestal i idzie w lud. A w tle leci jeszcze ze dwie piesni z klaskaniem i podskakiwaniem. Radosc!
Udzielanie komunii tez idzie sprawnie. Tutaj nikogo nie dziwia i nie bulwersuja "cywile"udzielajacy tego sakramentu.
Oczywiscie wymagaja oni specjalnego "przeszkolenia", legitymuja sie stosowna plakietka i pomagaja.
Latynosi, podobnie jak Polacy, pamietaja jeszce o sakramencie spowiedzi i w przeciwienstwie do Amerykanow, ktorzy ramie w ramie i lawka w lawke ida do Stolu Panskiego, nie przystepuja tlumnie do komunii.
Zakonczenie mszy rozpoczyna pogaduchy, bo czym innym moze byc ow gwar?
A pod kosciolem... agapa. Ciasta, ciasteczka, bulki, buleczki, chleb. Wszyscy znaja wszystkich, tylko ja taki dziwolog. Stoje i sie gapie. Tylko przez chwilke. Zachwycona wspolnota.
A kiedy juz sie napatrzylam, gotowa ruszyc, podchodzi do mnie Pan, cos mowi, a potem gestem wskazuje na dobrocie. Czyzby mi zas galy wylazly albo dostalam niekontrolowanego slinotoku i niczego nie zauwazylam?
Niestety nie mowie po hiszpansku, przechodze na angielski, ale on unika mojego wzroku i powtarza ok, ok .
Pewien mlodzian przyszedl mi w sukurs i przetlumaczyl, ze Jose zapraszal mnie do stolu, na te pysznosci.
Jak milo.
Podchodze do stolu, lapie jakiegos rogala i popisowym hiszpanskim : Gracia senior strzelam do goscia.
Jemu buzia sie nie zamyka, nie wiem tylko czy to do mnie czy kogos innego. Nawet pare osob sie przylacza. Co z tego, ja kompletnie nie lapie o co chodzi, a dzieciak sie zdematerializowal. Juz mam nawet kubek z jakas soda. Slodkie to.
- Next sunday? - pada, przypuszczam, ze do mnie i kiwam tylko glowa.
I z tych next zrobilo sie juz kilka.
Hej!
OdpowiedzUsuńJa w Anglii i Irlandii chodziłem do kościoła z ciekawości zobaczyć jak to tam wygląda. Jak wyglądają kościoły, cmentarze. A generalnie zwiedzać i podpatrywać różnice to ja bardzo lubię...
U nas minus 17 pozdrawiam z Warszawy:)
e no to imprezę po prostu sobie robicie;) tak jak u nas jakie dożynki czy inny odpust tylko częściej
OdpowiedzUsuńVojtek, faktycznie wlocze sie po roznych kosciolach i wyznaniach, zeby zobaczyc jak to wyglada. Podpatruje, masz racje:)
OdpowiedzUsuńU mnie plus 26:)
Klarka, imprezki faktycznie, co niedziela.
Fajne takie doświadczenia z inną kulturą :-)
OdpowiedzUsuńDoszlam do wniosku, ze ten mix kultur tutaj to po prostu kultura:)
OdpowiedzUsuń