Foto: REUTERS/Larry Downing
To slawetne “zaklecia” z lat siedemdziesiatych ubieglego wieku znam jedynie
z opowiadan i dowcipow, ale natychmiast mi sie skojarzylo po wystapieniu Pana Prezydenta.
My, biedni Amerykanie, narazeni z kazdej strony na ataki, poradzimy sobie z kryzysem. Wyjdziemy z tego! “Musimy sie lepiej postarac”, podpowiedzial.
Unia Europejska drzy w posadach zagrozona problemami strefy euro.
Rewolty w krajach arabskich zagrazaja swiatowemu bezpieczenstwu.
Japonia mierzy sie ze skutkami tsunami.
A Ameryka?
Finansisci sa sceptyczni i przepowiadaja los Grecji. Indeks gieldowy leci na leb, na szyje. Nie ma wariacji z 2008, ale niewiele brakuje.
To tak, jakby ze spodziewanego deszczu narodzilo sie tornado.
W sumie dobrze, ze nie tsunami. Chociaz przy dzisiejszych notowaniach pazdziernikowa bodajze sroda z 2008 wydaje sie pryszczem.
Specjalisci od ekonomii beda sprzedawac swoje racje. W koncu lepiej sie znaja na finansach publicznych ode mnie. Sama mam jedynie doswiadczenie w kategorii mojego domowego budzetu. Niestety, nie jest ono potwierdzone zadnym certyfikatem, dyplomem, papierkiem nawet.
Popyt, podaz, nadprodukcja. Bogata Polnoc. Biedne Poludnie w skali swiatowego rozlozenia sil itd…
Tutejszy sposob na zywot to posiadnie. Wiecej i wiecej.
Wiele osob dalo sie nabrac na hasla w stylu "jestes tego warta". I kolejne pozyczki.
Na dom, samochod, drugi samochod, lepszy samochod, wakacje, zakupy, telewizor, wiekszy telewizor, lepszy telewizor, lepsiejszy telewizor...
I tak bez mala ze wszystkim.
Ameryka padla ofiara chciwosci. Wszyscy chcieli miec wszystko. Teraz. Zaraz. I przy okazji zarobic. Budujacy i sprzadajacy domy, samochody, lodzie, sprzet sportowy, kosmetyki, odziez...
Wynajeci spece od sprzedazy, reklamy, PR itd skutecznie namieszali w glowach, ze kupowanie stalo sie sposobem na zycie, spedzanie wolnego czasu, swietowanie.
Towarzystwo ruszylo do galerii... handlowych. I zacisnelo sobie petle na finansowej szyi.
Wciaz chcialoby sie brac, nie ma jednak skad. I ten model tak samo dotyczy wielu rodzin, jak i sytuacji w portfelu miast, powiatow, stanow czy kraju.
Ale damy rade, musimy sie tylko postarac…
:)))
No i tak! Bo bez starnia się, nic nie ma.
OdpowiedzUsuńTylko już najwyższy czas, żeby Ameryka otworzyła oczy.
Stanęła z boku i popatrzyła, co jest w życiu ważne.
Wróciła do tych wartości, które w pościgu za władzą po drodze zgubiła.
To wszystko przez Benka, on wygrał.
Tą silną Amerykę wepchnął w wojny i ogromniaste w długi.
Pycha ich zgubiła. Tyle dobrych ludzi zginęło, jeszcze wicej potraciło domy, pracę, a co gorsze nadzeję.
Bez nadziei trudno się starać, bez lidera, wytyczonej drogi jeszcze nikt nigdy nie doszedł do celu.
Obawiam sie, ze spoleczenstwo amerykanskie jest przykladem unicestwiania sie na wlasne zyczenie.
OdpowiedzUsuńA ja nigdy nic nie kupiłem na kredyt... Bo nie potrafię zrozumieć, że coś muszę mieć już na teraz i świadomość,że użytkuję coś co nie jest moje do zapłaty ostatniej raty jest nie do przyjęcia. Fakt, że kilka razy się przymierzałem,ale jak zobaczyłem papiery,które trzeba wypełnić to dawałem sobie spokój. I chyba dobrze, bo sama świadomość długów to dla mnie trochę siara...
OdpowiedzUsuńtomaszmarte
WOW:))
OdpowiedzUsuńJestes Wielki:)Zaden plastikowy pieniazek nie oslabil Twoich zasad?
WoW!!