1

1

piątek, 30 września 2011

Smiertelne melony.


"W owocarni arbuz lezy i zlosliwie pestki szczerzy..." 

Pan Brzechwa podejrzewal melonowate o zlosliwosc. Amerykanskie przypadki jednak sa smiertelne. Ale nie ze zlosliwosci, a moze...?


Ten nie byl arbuzem i okazal sie smiercionosnym. To kantalupa (ostatnie zdjecie). Z rodziny melonowatych. Z plantacji w Kolorado.Ta ze zdjecia nie jest smiertelna, jeszcze zyje. Ale bakteria rozwija sie do czterech tygodni...
Kantalupa skoligacona jest tez z dyniowatymi, arbuzem czy honeydew, tym pierwszym, najpyszniejszym.




Bakterie, ktore wywolaly listerioze, dzielnie chowaja sie w skorupie kantalupy. Zreszta i w innych melonach sobie pomieszkuja. Z ta roznica jednak, ze kantalupa ma porowata skorke i nie zawsze mycie przed rozkrawaniem jej jest skuteczne.


W amerykanskich przypadkach okazalo sie niewystarczjace.
Moze trzeba uzyc mocniejszego srodka, najlepiej jakiegos do odkazania, glebokiego?


Obawiam sie jednak, ze blady strach padl na konsumentow i juz po kantalupie. Farmy z tym melonem w roli glownej moga oglaszac upadlosc.
Nikt nie bedzie bowiem winil milosnikow kantalupy za malo efektywne mycie czy przechowywanie owocu, ale farmy, z ktore owoc sie wywodzil.
Ot, logika.


Intryguja mnie wysokosci odszkodowan, jakie uzyskaja feralni milosnicy kantalupy...




wtorek, 27 września 2011

Rzesa zarosl staw...



Nagle blekitna woda zmianila sie w zielona. Nic to. 



 
Ptactwo radzi sobie znakomicie.  
Kanadyjskie gesi, zadne hodowlane, tak po prostu wpadly przelotem i odkryly miejsce do zimowania.


 Wcale nie sa jakies glupie, a niby gesi... 
Wyczaily, ze na tej wysokosci(a moze dlugosci? a moze szerokosci?) geograficznej zima nie jest dokuczliwa, olaly ojczyzne (albo gesi azyl w niej) i pomieszkuja sobie u nas, zadeptujac pola golfowe, okolice wszelkiej masci akwenow wodnych. 
Nikt ich nie dokarmia, bo zawsze wygrzebia troche trawska dla siebie.
I, niestety staja sie plaga...

A szkoda, bo fajnie ukladaja sie w kluczu...

niedziela, 25 września 2011

Klon mi zwariowal...

Dopiero trzeci dzien jesieni, a on juz sie zloci. Wariat klonowy jeden...


A poza tym jesienne juz klimaciki.





Poison ivy, zlosliwy trujacy dran, pieknie czerwieni sie na szczycie drzew.





Czerwony klon japonski wlasnie sie zazielenil. Znak, ze juz jesien.
Za szybko, za szybko...

 

sobota, 24 września 2011

Dziel i rzadz.


Ta stara rzymska zasada jest ciagle aktualna. I ciagle w uzyciu. 

Ale porzadek zrobic trzeba.

Przykladem sa troszeczke populistyczne dzialania milosciwie nam panujacego, ale co tu duzo mowic- facet robi porzadek po swoim poprzedniku. Chce opodatkowac najbogatszych, tych powyzej 1mln dochodow rocznie, zniesc ulgi podatkowe dla duzych firm, a takze wyeliminowac rozmaite ulgi i upusty podatkowe oraz zmniejszyc kwoty, ktore bedzie mozna odpisywac od podatku. 
Mowi takze: “Jesli nic nie zrobimy ten ciezar spadnie na nasze dzieci”.

Pomysl narodzil sie Panu Prezydentowi po analizie jego wlasnych, osobistych, prywatnych platnosci. Wylozyl na rzecz panstwa 17% od dochodu. I twierdzi, ze to stanowczo za malo. To sie nazywa obywatelska postawa:)

Propozycja prezydecka, zwana juz podatkiem Buffetta, od nazwiska jednego z najbogatszych amerykanskich biznesmenow, ma przyniesc dodatkowe dochody i wplynac na zmniejszenie deficytu budzetowego. Obok, oczywiscie ciec wydatkow wszelkiej masci, czyli ograniczenia wydatkow na zbrojenia oraz federalne programy ubezpieczen zdrowotnych dla emerytow Medicare i fundusz emerytalny Social Security.

Chodzi tez o to, by milionerzy (prawie 240 tys. ludzikow) placili przynajmniej takie same podatki, jak osoby klasy sredniej. Czerpiac bowiem dochody z dywident ze swoich inwestycji na rynku papierow wartosciowych placa podatek w wysokosci15%. Dochody z najwyzszych pensji to 35%.
Latwo policzyc zatem, kto ile wnosi do koszyczka finansow publicznych: 15% z 200 tys.$ i wiecej, a 35% ze 100 tys. - zakladajac, ze w tych granicach oscyluje najwyzsza pensja (nie licze bonusow, bo one kieruja sie swoimi prawami). 

Urzeczywistnienie pomyslu o podatkach ma przyniesc oszczednosci rzedu 3 bln dolarow w ciagu 10 lat, a coroczne wplywy z opodatkowania  447mld $.

Obawiam sie jednak, ze sa male szanse na przyjecie tej strategii przez Kongres. 
Republikanie, w ktorych rekach jest Izba Reprezentantow, na zadne podwyzki nie dadza zgody. Wg nich to droga donikad i przyczyna hamowania gospodarki. Opowiadaja sie natomiast za kompleksowa reforma podatkow oraz programow socjalnych (Social Security, Medicare i Medicaid).

Plan prezydencki bedzie podstawa negocjacji w temacie redukcji deficytu przez tzw. superkomisje (mieszana dwupartyjna komisja) Kongresu, ktora takowy plan musi uzgodnic do 23 grudnia.
W przeciwnym wypadku, na podstawie  sierpniowego porozumienia miedzy Bialym Domem a Kongresem, ciecia budzetowe wejda w zycie automatycznie.

Republikanie nie ustapia pola.

I zas zapowiada sie ciekawie, a w tym juz nie bedzie spychologii na Stary Kontynent.

czwartek, 22 września 2011

E-weryfikacja. Nie ma jak "Bezpieczne spoleczenstwo".




Mamy juz e-learning, e-biznes, e-banki, e-booki, e-costam jeszcze. 
Jest  juz i e-weryfikacja. 
To pomysl teksanskiego kongresmena i o zaproponowanej przezen ustawie na przesadzic Kongres, ale juz z baz danych korzystaja pracodawcy. Niektorzy zmuszani wykonywaniem projektow pod egida federalna.

Sukcesywnie bedzie wiadomo,  jakie  galezie przemyslu i uslug beda dawaly mozliwosc dla zatrudniania nielegalnych.

Kazdy pracodawca jest zobligowany do sprawdzenia statusu emigracyjnego swoich pracownikow. W przypadku sytuacji "niejasnych" (czyt: lewych danych) ma obowiazek poinformowania Urzad Imigracyjny i Egzekwowania Cel (ICE). 
Ten wszczyna procedure deportacyjna.

W koncu program ten ma na celu walke z nielegalna emigracja, ktora blokuje miejsca pracy Amerykanom.
Praca tego programu jest oparta na bazie danych innego programu do walki z nielegalnymi - Secure Communities zainicjowanego w 2008 r.
Tutaj lokalna policja zostala zobowiazana do pobierania odciskow palcow kazdej zatrzymanej osoby, np za wykroczenia drogowe i wysylania ich do Departamentu Bezpieczenstwa Krajowego. Tam zestawiane one sa z odciskami przechowywanymi w federalnej bazie danych. 
Jezeli z analiza wykaze, ze aresztowana osoba przebywa w USA nielegalnie lub nie jest obywatelem i zlamala prawo ICE... I powrot do domku na koszt podatnika amerykanskiego.


Oczywiscie program Secure Communities jest ostro krytykowany, jako taki, ktorego cele sa niejasne, a on sam ma negatywny wplyw na  bezpieczenstwo publiczne w spolecznosciach lokalnych.
Deportowano bowiem wiele imigrantow, ktorzy nie popelnili zadnych powaznych przestepstw (oczywiscie poza przedluzeniem pobytu. Samowolnym.) 
A sam program powstal po to, by wlasnie spolecznosci lokalne zjednoczyc w walce z "najgorszymi z najgorszych" nielegalnymi kryminalistami.

Udzial w programie rodzi takze wewnetrzne konflikty w miedzy lokalnymi wladzami a imigracynymi, bo do konca nie wiadomo czy udzial w nim jest dobrowolny czy obowiazkowy.

Co nie zmienia faktu, ze administracja deportuje rocznie ok 400 tys. nielegalnych (X 12, 5 tys.$ kazdy...)

To sie nazywa WYNIKI.


środa, 21 września 2011

Chodze do szkoly...

Jakos umknelo mi rozpoczecie roku szkolnego... Bo tu jest troszeczke inaczej z tym rozpoczynaniem

W tym roku to senior class czyli ostatnia klasa sredniej szkoly. Kompletny luzik. Piec przedmiotow, w tym jeden wf czyli silownia.
Poza tym angielski, hiszpanski, goverment (taki wos, ktory po polroczu zmieni sie na ekonomie), jeden z dzialow matematyki.
 I 20 godzin wolontariatu do odrobienia (szkola wskazuje co i jak, mozna wybierac z pieciostronicowej oferty, od pomocy w domu starcow, dziecka, bibliotece, po zajecia artystyczne z dziecmi).

Po zaliczonych w trzeciej klasie testach regents (cos na ksztalt polskich sprawdzianow kompetencji po gimnazjum) mozna, w ramach angielskiego, wybrac zajecia z literatury filmowej albo dziennikarstwa. Albo poszerzyc wiedze o Holocauscie.
Tak, w amerykanskiej historii powszechnej duzo mowi sie o eksterminacji Zydow. Historia drugiej wojny swiatowej tutaj to zaledwie 5 jednostek lekcyjnych (narodziny nazizmu, aneksja Austrii, Czech i wybuch wojny, dzialania na frontach, DDay-czyli ladowanie w Normandii, wojna z Japonia).

Co dmninuje ostatnia klase? Egzamin SAT- cos na ksztalt matury. Na jego podstawie odbywa sie weryfikacja do szkol wyzszych na Wschodnim Wybrzezu. Nalezy sie zalogowac, zapisac i zaplacic. Nic za darmola:)
I naturalnie Prom czyli studniowka.

Konkretne ustalenia zapadna do konca pazdziernika (sala, menu, ochrona itp). Kasa powinna byc wplacona do pierwszej dekady grudnia (225$, co zabezpiecza srodki na prom i zakonczenie roku szkolnego). 

Zdjecia do yearbook'a juz za nami.
Yearbook, jak sama nazwa wskazuje, jest ksiazka o szkole. Prezentuje uczniow poszczegolnych klas w danym roku szkolnym. Absolwenci maja ten przywilej, ze sa prezentowani ze zdjeciem, osiagnieciami. Stad tez ksiazka ma u nich najwieksze wziecie.
Generalnie ostatnia klasa jest najlatwiejsza, trwa stosunkowo krotko (po 5, 6 jednostek lekcyjnych, oczywiscie to zalezy od ucznia). 
Z reguly wszyscy uczniowie juz gdzies pracuja na part time, zarabiajac na wlasne wydatki i oszczedzajac na studia.


wtorek, 20 września 2011

PIIGS

PIIGS
Portuguese, Italy, Ireland, Greece, Spain.


Tak nalezy odczytac ten skrot. Pig-swinka, wiadomo jaki jest charakter tego przeniesienia…

Tak o tych krajach mowi sie w kuluarach amerykanskiej polityki.
Od czasu wejscia do UE. Od czasu wiekszych mozliwosci przejedli (zeby nie powiedziec dosadnie, tak, jak robi to swinka) finance publiczne, siegneli debetowego dnia i… 

Problemy finansowe krajow zatrzesly Strafa Euro, zagrazaja finansom amerykanskim. Jakby jeszcze jakies byly…inne niz swiezo drukowane.

Na szczescie Kanclerz Niemiec (Jakos jednoznacznie mi sie kojarzy :) choc podziwaiam te Babke) poreczyla za finance Grecji i dzieki temu amerycka gielda podniosla sie troszeczke. A co za tym idzie nastroje spoelczne, ze gospodaka sie dzwiga.


Tyle Amerykanie.

Jak faktycznie dzieje sie w Portugalii, Wloszech, Irlandii, Grecji, Hiszpanii  nalezaloby zapytac mieszkajacych tam, zarabiajacych i wydajacych.

Zasiegnelam jedynie prywatnych opinii pracujacych tam Polakow. Zyja, wydaja, zarabiaja. Jedni porozuja, inni odkladaja na “polski czas”.
Masz prace, masz finanse.
I niekoniecznie wszyscy pracuja ponizej swoich kwalifikacji, na zmywakach, w budownictwie czy opiekujac sie zniedoleznialymi obywatelami i obywatelkami. 

Ale nie o roztrzasanie warunkow zycia mi idzie.

Zastanawiajacy jest jedynie fakt, dlaczego Amerykanie szukaja usprawiedlowienia dla stanu swoich finansow w Europie.

Tak, powiaznia bankowe, inwestycyjne itd. Rozumiem, ze to jeden wielki obieg...


Pamietam tez sytuacje sprzed kilkudziesieciu lat, kiedy za kryzysem w USA polozyl sie krach jednego z azjatyckich tygrysow, Tajlanii.

Zatem szukaja winnego? Sami probuja byc nieomylnymi.

poniedziałek, 19 września 2011

Sliwka w kompot i nie tylko...



Czy juz sezon na wegierki?

Ciasto ze sliwkami:

20 dag maki,
10 dag masla,
5 dag cukru,
cukier waniliwy,
lyzeczka proszeku do pieczenia,
dodac 2 zoltka, 
2-3 lyzki smietany, 

Wszystkie skladniki posieka i zagniesc.

Ciastem wylozyc posmarowana blache i w zapakowac je w piekanik nad 15 min w 340 F.  Podpiec na jasny, zloty kolor. Ciasto ma byc suche. 
Wyciagnac.

Na ciescie ulozyc sliwki i piane (5 bialek, 20 dag cukru, cukier waniliowy- wiadomo jak: bialka na sztywno, dodac cukry i na sztywno). I zas w piekarnik.   
Najpierw na 340F na 10 minut, potem zmiejszyc temp do 320 i piec jeszcze przez 25-30 minut.  Piana z wierzchu musi sie podsuszyc.



Gotowe:)

Porcja jest na klasyczna blaszke. Z polowy porcji jest swietny podklad pod pie. Jakiekolwiek, pewnie jablkowe, bo sezon w pelni.

piątek, 16 września 2011

Zamiast refleksji po 9/11


Cos nieprawdopodobnego.


To wprost przerazajace. 10 sposobow na manipulacje. Mna. Toba. Spoleczenstwem.
I jakze bolesnie prawdziwe. 
To nie trzecia wojna swiatowa, zadne tam bomby atomowe ani zmasowane ataki terrorystyczne nie beda srodkiem do unicestwienia spoleczenstwa. 
Zadne anomalia pogodowe w stylu topniejacych lodowcow, huraganow czy susz. 
Zadna szarancza ani plagi egipskie.


Bedziemy sami. Na wlasne zyczenie…


Do takich refleksji sklaniaja mnie obserwacje, moje osobiste wlasne zreszta, tego, co dzieje sie wokol.
Kiedy odkrylam portal http://apropo.org.pl/ i poczytalam troszeczke - nie mam watpliwosci. 

Za niesamowitego wizjonera uwazam Pana G. Orwela, ktorego postrzeganie przyszlosci przesunelo sie jedynie w czasie.
Do tego smialo moge dolozyc wyniki prac Pana N. Chomskiego, amerykanskiego lingwisty.
Jego  lista “10 strategii manipulacji” jest przerazajaca.
1.     Odwrocenie uwagi – serwowane nam “tematy zastepcze”.
2.     Stwarzanie poblemow z propozycja ich rozwiazania.
3.     Stopniowanie zmian czyli akceptacja do  nieakceptowalnego wczesniej poziomu.
4.     Odwlekanie zmian poprzez pryzmat “bolesnej koniecznosci”.
5.     Traktowanie spoleczenstwa jak malego dziecka, w sposobach wypowiedzi np.
6.     Epatowanie emocjami, nie refleksja.
7.     Przecietnosc i ignorancja.
8.     Plusy dla przecietniaka.
9.     Dewaluacja poczucia wlasnej wartosci.
10.   Kontrola systemu nad jednostkaLepsza wiedza o ludziach niz ich samych o sobie. 

Kiedy kazde wydarzenie rozlozymy na “10 czynnikow pierwszych” to gdzie bedzie owa racja bytu?




czwartek, 15 września 2011

Jestem pomidorowa


W zasadzie na drugie powinnam miec pomidor. Moze byc nawet na pierwsze, tylko jakos tak dziwnie brzmi...Pomidorku? Pom? Dorku? a moze Tomecik? Przecierek?  Keczupik jest juz zarezerwowany...

Nikogo Jagoda, Roza, Malwinka, Narcyz, Apple nie zraza. To w koncu tez odroslinne nazwy. Czemu czepiam sie tego pomidora?
Bo je uwielbiam.
Duze, male, czerwone, zolte, nie przemaiwaja do mnie jedynie te z czarna skorka. Czerwone w srodku sa! Ale kojarza sie jakos tak zgnilnie...

Co z tym pomidorem. Ano zakonczylam sezon w moim prywatnym ogrodku. Adios podmidory....ten zapach...



Zeby nie bylo smutno pomodorowo, oczywiscie salatka.
Zawsze kroje na salatke pomodory w czastki, szostki czy osemki - kiedy jest wiekszy, bo nie znosze ciapki, ktora powoduja plasterki.
W najprostszej wersji mozna dodac cebulke salatkowa, oliwe, bazylie, czasem czosnek nawet, kiedy mnie najda czosnkowe smaki.

Albo oliwe zastapic smietana i darowac sobie bazylie.

Albo zrobic "Ful wypas", napyszniejsze odkycie tego sezonu. Pomodorowe odkrycie.

Salatka pomidorowa z blue cheesem. 

Pomidory (2 giganty, 4 male),
cebula (chyba, ze ktosik nie lubi), 
blue cheese (15 i wiecej dag),
swieza bazylia (od biedy bedzie suszona, tylko ten zapach..)

Pomidory i cebule pokroic wedle upodobania. Ser rozkruszyc i posypac po wierzchu, na to bazylia.


Mozna polac sosem "Vinegar red light". Niekoniecznie. Smacznego zycze na milutki koniec sezonu pomidorowego :)

środa, 14 września 2011

Po dwoch stronach Atlantyku...a w zasadzie to z dwoch stron :)

Od strony Ameryki Polnocnj, okolice Maine.






 I od strony Irlandii.




Dzieki za fotki moim znajomkom, Darkowi za amerykanska wersje oceanu i Romeczkowi za irlandzka.






wtorek, 13 września 2011

Czary - mary!

Wszystkie hokusy, pokusy razem. Takie czarowanie. Moze przestanie w koncu padac.
Juz i tak plyniemy. Na powrot pozamykane drogi. Powodzie. Nie tylko NY. 
Mokro. Zimno. 

A kwiatyki byly piekne tego roku...



niedziela, 11 września 2011

11 wrzesnia. Dzisiaj wszyscy jestesmy Nowojorczykami...

Wlasnie dzisiaj musial isc na dach wiezy. Jakby nie mozna bylo tej wyprawy przelozyc. Remontow im sie chcialo...

- Coraz bardziej mi sie nie chce lazic po tych schodach i wspinac po drabinie - myslal Dana, lapiac sie za kolejne szczebelki i wspinajac w gore - Ale wieje. 

Dana byl glownym technikiem-elektrykiem odpowiedzialnym za servis urzadzen elektrycznych, zamieszczonych na dachu wiezy. Pracowal na WTC.

- Ale sie trzesie - pomyslal, kiedy ogladal sprzet i przygotowywal liste zadan przed coroczna inspekcja - Cos faktycznie musi byc nie tak. Wibrcje. Co za smrod. Cos sie fajczy. Jeszcze to potrzebne do szczescia -  nie przestawal narzekac.

Pomocnik wyskoczyl na dach.
- Podejdz do barierek -  krzyknal - Samolot wbil sie w druga wieze. Musimy sie ewakuowac. Rozwyly sie alarmy przeciwpozarowe.

Zejsciem dla servisu schodzil, schodzil, schodzil...W dol, dol, dol...
Im nizej, tym wiecej ludzi, tym wolniej...
W koncu wydostal sie na zewnatrz. Ruszyl. Byle dalej. Do przodu.
Podmuch rzucil go o jakas sciane...

Kiedy sie ocknal pyl spowijal wszystko wokol. Nie mogl skojarzyc, czy jest wtulony w sciane jednego z hoteli?? A moze centrum handlowego "Centry 21" ??

Oddech dusil, pyl palil w oczy. Ruszyl, byle przed siebie. Po drodze spotkal takiego samego nieboraka, jak i on. Ruszyli dalej razem. Drugi nie mial sily isc, wiec Dana wzial go na plecy i dzwigal do najblizszego ambulansu. Tam przejeli go ratownicy.

Dana ruszyl dalej. Do domu. Mieszkal w New Jersey.
Dotarl do siebie o 3 am. 
Bliscy nie wierzyli, ze to on. Byli przekonani, ze zostal w gruzach WTC.

Dana narodzil sie na nowo.

Wszelkie fundusze, ktore otrzymal jako ofiara ataku terrorystycznego przekazal na pomoc innym poszkodowanym w ataku na WTC.

sobota, 10 września 2011

O tym, jak brzemienne w skutki moze byc podrozowanie samotnej Babci. I jak dobrze miec mobilna wnusie.


- Jakis smieszny numer wyswietla sie na mojej komorce? Piatek, 6 pm? To nie bank, nikt ze znajomkow… odbiore!- pomyslala Agatka i wcisnela “odbierz”.
-Agatko? Mozesz po mnie przyjechac do Stalowej? Ale wczesniej podjedz na przystanek u nas  i wez moja torbe. Autobus bedzie o 6.40. Bede siedziec i czekac na przystanku w Stalowej. Pa.

Dziewczyna oniemiala. O 6.40 miala odebrac Babcie z autobusu z Kielec. Nie torbe.Co z ta Babcia?
I co tu powiedzic kierowcy…

Ok, ryzyk-fizyk.
Autobus podjechal o czasie. Jedni pasazerowie wysiedli, inni wsiedli. Agatka podeszla do kierowcy.
      -        Bilet?- padlo.
     -         Wie Pan, jest taka sprawa… Chcialam odebrac Babci torbe.
-        Co, zgubila sie? Babcia zapomniala?
-        Nie, to raczej Babcia sie zapomniala. I nie wsiadla do autobusu. Oczekuje mnie w Stalowej. Jechala z  Kielc. Torba dojechala na miejsce.

Kierowca poczerwienial, ale smiechem nie parsknal. Dzielnie zniosl wyczyny Babci. Oddal wnuczce  torbe podrozna .

Teraz po Babcie. 
Agatka podjechala do Stalowej .Babcia jest. Czeka.

-        Chcesz landrynke? –powitala wnusie wyluzowana Babcia.
-        Dzieki, nie. Co sie stalo? Zaslablas? – zapytalo dziecko, znajac zdrowotne przygody Babci.
-        Nie, wszystko ok. Tylko autobus nie poczekal na mnie.
-        To po co wysiadalas?
-        Poszlam do lazienki, kierowca sprzedawal bilety…Kiedy wrocilam, juz odjechal.  Pani w informacji byla tak uprzejma, ze pozwolila mi zadzwonic do Ciebie. - skwitowala Babcia.
-      A mowilas kierowcy, ze wychodzisz? - zapytala wnusia przytomnie.
-      Nie, byl zajety, sprzedawal bilety. 
-      Chcesz landrynke? Kupilam sobie na pocieszenie - dodala.

piątek, 9 września 2011

Life is short. Eat desert first.


Uwielbiam te maksyme! Stad Gosc na blogu. 
Sniadanie wg Kamila.

Pancakes polskie z mleka
Bardziej jak naleśniki.

Składniki:
  • 2 szklanki mąki
  • 2 jajka
  • 1 i 1/2 szklanki mleka
  • 75 g rozpuszczonego masła
  • 3 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/3 szklanki cukru pudru
  • szczypta soli
Wykonanie:
Mąkę przesiewam, jajka roztrzepuję, mieszam z mlekiem i pozostałymi składnikami, na końcu dodając masło. Odstawiam na 15 minut. Ciasto smażę na suchej patelni teflonowej, bez dodatkowego tłuszczu, na średnim ogniu, tak aby dać ciastu szansę na wyrośnięcie. Delikatnie przewracam na drugą stronę, przy użyciu szerokiej łopatki.



Pieknie wyrosniete.


Wersja dla zakochanych.


Pancake to klasyczne nalesniki amerykanskie.
Tutaj podaje sie je polane syropem klonowym, z kosteczka masla i plasterkami smazonego bekonu.
Najlepiej wchodzi bekon z syropem klonowym.

czwartek, 8 września 2011

Brzoskwinie.

Uwielbiam brzoskwinie. Do tego stopnia,ze powaznie rozwazam przeprowadzke w brzoskwiniowe rejony.
Do Georgii na przyklad, brzoskwiniowego stanu. Tam poza tym cieplo, a u mnie juz caly tydzien placze. Mokro...

A jaka nazwe nosi glowna ulica w Atlancie, stolicy Georgii? 
Oczywiscie Peaches Ave:))

Salatka z zielonej fasolki. A ci do tego maja brzoskwinie?
Radze wyprobowac :)

Green Bean Salad czyli salatka z zielonej fasolki.

1 sredniej wielkosci slodka cebula,
1 lyzka oliwy,
1/2 kg zielonej fasolki,
1 lyzeczka swiezego rozmarynu,
1 zabek czosnku,
2 brzoskwinie (moga byc nektarynki),
1 lyzka soku z cytruny.

Na patelnie wylac oliwe, podgrzac, wrzucic pokrajona w talarki cebule, podsmazyc 5 minut. Dodac fasolke (surowa, nic jej nie gotowac czy blanszowac), rozmaryn, pokrojony czosnek, mozna posolic do smaku. Przykryc i dusic do 10 min. mieszajac od czasu do czasu. Zdjac z ognia, dodac pokrojona w pasterki brzoskwinie, doprawic sokiem z cytryny. 
Pyszne na cieplo i zimno.


Mniam, mniam... 



wtorek, 6 września 2011

Dura lex sed lex


Ta rzymska zasada prawnicza powiada, ze bezwzglednie nalezy stosowac sie do przepisow prawa. Niezaleznie od ich uciazliwosci ani konsekwencji dla zobowiazanego.

Juz w Kodeksie Hammurabiego byly odstepstwa od twardych zasad. Jedni powinni ich przestrzegac. Inni... nie do konca.

To samo jest wszedzie, ale moja uwage przykuly slowa pana Prezydenta, ktory najpierw mowi, ze nielegalnych trzeba deportowac, a potem prostuje, ze ma na mysli “zlych” nielegalnych. Tych, ktorzy weszli w konflikt z prawem i stali sie zagrozeniem dla bezpieczenstwa narodowego czy spokoju publicznego.

Nielegalanym emigrantem zostal ten, ktory wszedl w konflikt z prawem imigracyjnym – samowolnie przedluzyl sobie pobyt w tym kraju.
Czasem jeszcze doszly dodatkowe wykroczenia: drogowe, karne, cywilne.
Czyli emigrant, ktory zlamal prawo emigracyjne nie jest groznym. Ten natomiast, ktory nagrabil sobie wiecej –tak. Ok.

To w jakiej kategorii ta sytuacja stawia dzieci nielegalnych przywleczone tutaj z rodzicami?

Kongres nie uchwalil, przegadal, DREAM Act. Ustawe, ktora miala tym wlasnie mlodym juz ludziom pozwolic na zalegalizowanie swojego pobytu. “Nie moga byc karani za bledy rodzicow”.

W tej chwili podjeto tez kwestie tych wszystkich nielegalanych, ktorzy nie sa zagrozeniem dla bezpieczenstwa USA.
To taka troszke amnestia od konca (nie powiem od tylu, zeby sie nie kojarzylo:)). Amnestia tylnymi drzwiami. Spokojnie, bez zadnych nadziei na amnestie :))

Problem jak zwykle lezy w pieniadzach. I polityce.
Kazda deportowana “sztuka” kosztuje 12,5 tys.$. Bez wzgledu czy to do Meksyku, Polski czy Chin. To chyba serwis jakiejs specjalnej masci, a nie jakas tam pierwsza klasa. 
To powazne obciazenie dla marnego budzetu amerykanskiego.
Druga sprawa to wybory prezydenckie.
“Jakos trzeba sie przypodobac latynoskiemu elektoratowi” – zlosliwie komentuja Republikanie.
“Chodzi o sprowokowanie debaty nad zmianami w prawie imigracyjnym” – wyjasniaja Demokraci

Naiwny Ulpian. To ponoc jemu przypisuje sie owa sentencje o twardosci prawa.
Teraz nalezyalby  ja tlumaczyc jako: twarde prawo, ale…
Zawsze sie znajdzie jakis excuse .

poniedziałek, 5 września 2011

1 Maja w wydaniu amerykanskim.

Labor Day. Swieto Pracy.
Taki amerykanski 1 Maja.

Przypada w pierwszy poniedzialek wrzesnia. Konczy sezon letni. Niestety. 
Zwiastuje nieuchronny powrot do szkoly i nadchodzaca jesien.
Bo tak po prawdzie, to ze Swietem Pracy rozumianym z Polski Ludowej nie ma za wiele wspolnego. Oczywiscie historycznie odnosi sie do robotniczych wystapien i etosu pracy.
Obecnie jednak wystapienia ograniczaja sie do grila, a etos... do ilosci zgrilowanych hot-dog'ow czy hamburgerow.

A ze dzisiaj lalo, jakby Irene narobila malo szkod i wszystkim teskno bylo za woda, wiec promocje w sklepach mialy racje bytu. 
Zakupy byly pomyslem na uhnorowanie tegoz swieta.
To tez sposob na ratowanie ekonomii.


Byly oczywiscie wystapienia zwiazkowe, debaty nad wzrastajacym bezrobociem i plomienne slowa Pana Prezydenta w Detroit.


Sa jeszcze korki na drogach, istne szalenstwo powrotu z wakacji badz dlugiego weekendu.

No coz, summer is over.

sobota, 3 września 2011

Cos lepszego niz dzieciaki?

To oczywiscie pytanie retoryczne.

I inspiruja, kiedy sie rodza, sa male, chodza do szkoly, rozpoczynaja zywot na wlasny rachunek...
"w kazdej godzinie dnia..."



I kto z was zostal jaroszem?



piątek, 2 września 2011

Oatmeal, chicken, orange juice, corn.


To nie sa pierwsze  slowa wypowiadane przez malych Amerykanow. To sa  slowa, ktore towarzysza im przez cale zycie. Tak samo, jak i potrawy, ktore nazywaja.

To cud,  ze te ilosci owsa, ktorymi tutaj sie zajadam, nie powoduja u mnie rzenia. Jak u konika. Zawdzieczam to zapewne moim upodobaniam do wynalazczosci kulinarnych, wydziwiania i poszukiwania smakow.

Owies jest skladnikiem platkow sniadaniowych, ciast, ciastek. Naturalnie jego wartosci odzywcze i prozdrowotne plasuja go na szczycie kuchni fit.
Ale co tam o fit. Owies na slodko, czyli owsiane ciasteczka. Baza amerykanskiej ciasteczkowni.


Oatmeal raisin cookies
(Ciasteczka owsiane)

20 dag masla albo margaryny,
1 cup (szkl.) brazowego cukru,
1/2 cup cukru krysztalu,
2 jajka,
1 lyzeczka wanilii,
1 cup maki,
1 lyzeczka sody do pieczenia,
1 lyzeczka cynamonu,
1/2 lyzeczki soli,
3 cup platkow owsianych (suchych, niegotowanych),
1 cup rodzynek,
Na wlasna odpowiedzialnosc dodaje jeszcze lyzke kakao.


Margaryne z cukrem wymieszac na kremowa mase, dodac jajka i wanilie,  wymieszac. Dodac wczesniej polaczone ze soba: make, sode, cynamon, sol, kakao. Zmiksowac wszystko razem. Na koncu dodac platki owsiane i rodzynki. Wymieszac.
Wykladac na wysmarowana tluszczem blaszke: lyzka stolowa klasc ciasto w odstepach od siebie. Ciastka sie splaszcza. 
Piec 10-12 min. Cieple zdejmowac z blaszki i wykladac na talerzu. Ciastka szybko stygna.

Niektorzy przekladaja je lodami waniliowymi. Niezle :)