Wersja mikro i makro oczywiscie z mojej pozycji.
Nie bedzie to elaborat nt Ogrodnictwa na Florydzie, faz jego rozwoju, oczekiwan, promocji, stosowania srodkow owado-, chwasto i innej masci -bojczych.
Raczej reminiscencje z rabatki i grzadki.
Klimat sprzyja roslinnosci. Zero mrozu, duza wilgotnosc. Rosnie wszystko jak oszalale.
Problem jest jednaj jeden. Za mokro i niestety z gleba krucho. To piasek.
Nie wiem, jak tam wyzej, w pn czesci stanu, u mnie piach. I jesli nie polozy sie szlauchow z nawadnianiem i nie przykryje tego trawa to jedynie kaktysy beda rosly. I to takie niskopienne. Z dlugasnymi kolcami, zeby czasem nikomu nie przyszlo do glowy ich dewastowac. Jak na zalaczonym obrazku ponizej.
Jesli jednak zapragnie sie zagospodarowac kawalek rabatki, bo nie widzialam tutaj zadnych przydomowych ogrodkow warzywnych, to sluze poradnikiem.
Wersja mikro.Przy domku.
1. Organizacja.
Przygotowac nalezy roslinke, narzedzia, wode i ziemie.
2. Wykopac dolek w pisaku. Latwizna, bez wysilku. Idzie szpadel jak w maslo (a z drugiej strony kto wklada szpadel w maslo?).
3. Nasypac ziemi, ktora wyda owoc obfity czyli jakiegos odpowiedniego gotowca ze sklepu ogrodniczego (The Home Depot mam pod nosem) i zalac obficie woda i sie spieszyc, zeby woda nie zwiala w piasek.
4. Szybko wpakowac roslinke pozbawiona doniczki/oslonki, w miedzy-czasie rozprostowujac jej korzonki, zeby miala latwiej. Obsypac, uklepac. Gotowe.
Reszte zrobia za nas zraszacze, ktore co najmniej dwa razy dziennie leja wode po okolicy. Inaczej wszystko uschloby na pieprz.
A pisalam, ze mokro... tak, Floryda to bagienne tereny, ktore trzeba bylo zmeliorowac, zeby mozna bylo cokolwiek tutaj zadzialac. Zatem system kanalow spowodowal, ze juz nie jest mokro. Ani grzasko, poza oczywiscie terenami gdzie jest mokro i grzasko, ale tam nikt nie uprawia kwiatkow.
Wersja makro, to specjalizacja firm od krajobrazu. Opiekuja sie one osiedlami, parkami, centrami. I sadza. Tak troszke przemyslowo.
Pierwsze dwa punkty sa takie jak u mnie, nawet trzeci jest podobny. Owszem sypie sie jakas lepsza ziemie, ale nie leje wody a rozklada szlauchy, ktore sukcesywnie beda nawadniac rabatke.
Pierwsze dwa punkty sa takie jak u mnie, nawet trzeci jest podobny. Owszem sypie sie jakas lepsza ziemie, ale nie leje wody a rozklada szlauchy, ktore sukcesywnie beda nawadniac rabatke.
Fajny blog. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHej, milo:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i ja :)
Wersja ogrodnictwa w najprostszej postaci :-)
OdpowiedzUsuńBardzo to wygodne...
dokladnie, latwizna. Byle byla woda i odrobina dobrej ziemi, potem i tak leje sie nawozy.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka