Kiedys pisalam juz o tym, jak inteligentnie rozmawiam z Synem. Dzisiaj rozmow rodzinnych ciag dalszy. Dla odmiany z Corka.
Wprowadzenie.
Babcie,
dziadkowie zreszta tez, maja to do siebie, ze wiedza lepiej. Z calym
szacunkiem dla ich doswiadczenia, zyciwego zwlaszcza, czasem ich
poczynania sa po prpstu...smieszne.
Wiem, wiem. Pozyjemy. Zobaczymy, jak sobie sama poradze z goscmi starosci.
Babcia
zajmowala sie swoim starym, bardzo starym psem. Zdecydowanie mlodszym
od babci, ale wg psiego wieku -staruszkiem. Staruszka raczej.
Psie lekarz rodzinny (wolno mi tak, bo to kolega) stwierdzil, ze przed psinka niewiele zywota zostalo.
Ale babcia...
- Ma sie swoje sposoby. Zaradzimy na to.
Poila biedne zwierze aspiryna. W swej wredocie radzilam gripex, coby sie sunia wypocila.
Dobrze, ze babcia nie serwowala jej herbaty z sokiem malinowym.
W
efekcie zabiegow, a raczej pomimo staran, zgodnie za to z
przypuszczeniem lekarza psiego rodzinnego (bo wszystkie zwierzeta
leczymy u niego, profilaktyke dlan prowadzi zreszta tez) - sunia
odeszla.
Pozosyajemy nieutuleni w zalu rownoczesnie rozgladajac sie za nowym psim nabytkiem.
Do sedna.
Wstep byl mi potrzebny, by zorientowac Czytelnikow w temacie.
Pochorowala mi sie corka.
Rzecz
dzieje sie w Polsce. Zima. Snieg. Mroz. Slowem lodowy koniec swiata. Do
tego jeszcze okolodomowe zimowe niespodzianki lacznie z zamarznietym
septykiem (z polska szambem zwanym). Nawet zmiana toalety na nowa z
wodotryskiem, grzaniem i kolorowymi bajerami na nic sie zdala.
Trzeba bylo zaprzac do roboty domoroslych pomocnikow. W efekcie poczynan uszczesliwiona corka krzyczy:
- Jest woda!! Jest cywilizacja! Jest ok!
- Lepiej mi powiedz, jak poszla proba na nowej toalecie (sikaczu sie znaczy, po babcinemu) -pytam
- HAHA:) jeszcze wszystko przede mna. Na razie z tej ekscytacji sprzatam lazienke.
- To sie ciesze. A jak samopoczucie? Ozdrowialas? Od razu Ci sie polepszylo?
- A dziekowac, dziekowac! Troche mnie jeszcze meczy, ale wezme gripex i wybije te bakterie.
- Wiesz...po gripexie pies babci kiepsko skonczyl. Moze jednak nie?
- Wiesz, to naprawde bardzo budujace miec tak mocne oparcie we wlasnej mamci. Babci pies jadl jakis inny lek, uff
:-)))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że córka przeżyje gripex :-)))
Nadal jest weryfikacja bez zmian...
OdpowiedzUsuńPróbuj dalej...
Jeszcze raz powtórz czynności.
Czasami tak jest na blogspocie,
że trzeba powtórzyć.
Corka przezyla, ma sie dobrze, cywilizacja wrocila do domku. Wszystko pod kontrola, a z weryfikacja dzialam nadal, z powaznym wsparciem. Mam nadzieje, ze sie uda.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka