Pisalam juz o moich florydzko-domowych letniskowych skojarzeniach.
Teraz tez domowo. Troszke w wypasionej wersji, za grube miliony. Dolcow.
Ten typ domu, tuz przy plazy warto miec. Nie wiem, czy jako inwestucje kapitalu czy dowod na rozbujane ego...
Piekne sa. I smutne zarazem. Odgrodzone plotami czy parkanami, czesto ze straznikami broniacymi dostepu, sluza gospodarzom do 6 tygodni w roku.
Taki szpan po tej stronie Florydy. Piekny... Jak z bajki...
Ta ostatnia posiadłość mi się bardzo podoba. Uwielbiam chaty o hiszpańskiej architekturze. Wprowadzają mnie w wesoły nastrój.
OdpowiedzUsuńTylko dla mnie jest za wielka. Jestem zwolenniczką "simple life", a wielkie kojarzą mi się z kotłem i problemami.
W tropiku, nad morzem, dokoła bujna zieleń, Palapa i żabi skok do miasta - tego potrzebuję.
Pozdrawiam ze słonecznej Ottawy. W końcu zrobiło się ciepło, promienie słońca grzeją, a ja jestem uśmiechnięta od ucha do ucha.
I tego samego ci życzę.
Lilka
http://owocdecyzji.com/