1

1

czwartek, 17 maja 2012

Na wszelkie klopoty i troski najlepsza sa paczki!

Nieszczesliwy czlowiek w Londynie.
Hej Londynczycy, czy ten Londyn jest tak faktycznie smutny, czy to tylko  kwesta podejscia?

Pisalam juz o Ciekawym przypadku socjologicznym, ktory odkryl swoje miejsce na Florydzie. 
I w sumie tez zadomowil sie na moim blogu. Moze nie wspolredaguje go ze mna, ale podsuwa tematy, pomysly i zdjecia.

Wrocil do Londynu i mu zimno, smutno i... (tu mozna sobie dopisac wedlu uznania).

Osobiscie bawia mnie takie rozterki, nie jestem wstanie pochylic sie nad uzalaniem sie nad soba. Jestem w stanie wylac potoki lez. Ze smiechu. Bo zycie jest piekne, tylko nie wolno sie go bac. Trzeba nim zyc, a nie czekac...Wlasnie? na co?

Pokoj. Dostep do kuchni. Czasem taki jest zywot emigranta. Czasem tez na glowie rodzina wlascicieli.
Wkurzajaca praca. Piatek, ktory nie rokuje nadziei na fajny weekend. Slowem d...
Jedyna pociecha to pyszne jedzonko, rodem z polskiego sklepu. Pomidorowa i pierogi z kapusta i grzybami. (Boze, nie pamietam, kiedy je ostatnio jadlam. Nawet nie na wigile, ale to nie moja historia).

Juz od progu slychac gwar. Zas przedszkole. Oni  (sie znaczy wlasciciele) chyba tak maja, ze raz w tygodniu organizuja rodzinne przedszkole, zeby reszta familii od dzieciarni odpoczela. 
Zwariowac mozna, na trzydziestu metrach kwadratowych dziesiec dzieciakow w przedziale wiekowym od 3 do 5 lat. Koszmar. Rozwrzeszczany koszmar.

Kuchnia zajeta. Produkcja paczkow. 

Dlaczego mnie to spotyka? Za jakie grzechy? 
Niech mnie ktos przytuli... 
Padam na lozko. w opakowaniu. Buty, kurtka, plastikowa siatka z zakupami z polskiego sklepu w reku.
Padam i lewiatuje. Duch unosi sie i patrzy na tego wymietego goscia, ktoremy zachcialo sie Londynu, a on nuci za Kuba Sienkiewiczem: co ja robie tu...oooo. ci Ty tutaj robisz...

Nagle stuk -puk. Bo cukru braklo...
Oczywiscie,ze poratuje, ale paczka chce. Zajechaly dwa.
Osloda zycia.
Cudna slodycz na moje utrudzone serca tulacza, jak sie okazalo nie za chlebem tylko paczkami.

Gdyby nie te paczki zielona zlosc by mnie zalala. A tak: na klopoty i troski najlepsze sa paczki.

Moral, wnioski, riposta:
Dwa paczki zazegnaly powazny kryzys spoleczny w londynskiej dzielnicy nedzy..


To mam sie smiac czy plakac?

Sloneczko londynskie w pakiecie:

Ale plaz to ono nie przebije...




4 komentarze:

  1. I kto by pomyślał ,że paczka da tyle radości :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasna, emigracja wyostrza smaki. Tutaj nie znalazlam jeszcze smaku moich polskich paczkow. Nie dziwie sie zatem, ze ten "londynski" mogl rozladowac jakis konflikt:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mnie dopadnie smutek itp. to pączki mi nie pomogą - ostatnio ścisła dieta.
    ...ale karteczka uśmiech na twarzy wywoła :) ostatnio od powrotnikowej ekipy i Łukasza :)
    Dziękuję :)
    Niestety na jakiś czas nie będę miała dostępu do swojej skrzynki na listy, ani internetu
    Pozdrawiam
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie daj sie smutkom Niebieskosci. Zycie jest piekne i szkoda go na smutki.
    A na milosc czy radosc jest go zbyt malo!

    Ciesze sie, ze moi znajomi zapelniaja wszelakie skrzynki.
    A kiedy je znow otworzysz, bedzoe wiecej radosci!
    Trzym sie i powodzenia zycze w Twoich sprawach!

    OdpowiedzUsuń