Nie, nie chce rozstrzasac sprawy z zalegalizowaniem homoseksulanych zwiazkow w stanie NY.
To nie moja sprawa.
Preferencje seksualne znajomych nie spedzaja mi snu z powiek, coz dopiero mowic o nieznajomych.
Nie znam zatem problemu z homo, wiec nie mowie o nim pomna na slowa W. Szymborskiej: “Tyle wiemy o sobie na ile nas sprawdzono”. Koniec. Kropka.
Mam kolege, ktory kocha inaczej.
Przedeptalismy razem wiele sciezek. Zjedlismy chleb z nijednego pieca i oproznili niejeden bidonik czy jakis inny pojemnik.
A ze w koncu zamieszkal z mezem (a moze to zona jest?)…
Ale tez nie bedzie o nim.
Zalegalizowanie malzenstw osob tej samej plci w stanie NY niektorym dalo szanse na zalegalizowanie swoich zwiazkow, rozwiazalo sprawy majatkowe itp.
Pojawil sie tez pomysl, a jak znam zycie tutaj, zwlaszcza nagonke na nielegalnych, bedzie z tego i maly biznesik.
Biale malzenstwa homo.
To proste. Z reguly imigranci mieszkaja w kilkuosobowych pokoikach. Samodzielny pokoj to juz jakis pobytowy standart. Wspolne przebywanie, gotowanie, spedzanie czasu wolnego, obserwowanie, podgladanie nawykow... Slowem zycie pod jednym dachem zlozy sie w calosc. I nie bedzie zadnego przeklamania.
Wszystko niemalze wspolne.
Latwo bedzie “udokumentowac” wszelkie sprawy.
Zalegalizowane pobytuw USA na podstawie zwiazaku malzenskiego tez wymaga zachodu. I przepytywanki. O intymne szczegoly takze.
Moze ta kwestia bedzie darowana? Moze nikomu nie zechce sie sluchac o detalach.
Gorzej, jesli jestem w bledzie i to dopiero bedzie jazda. Pracownicy Imigracyjni beda rwali sie do weryfikacji, by ze szczegolami poznawac tajniki zycia we dwoje. W takim stadle malzenskim.
Prosze mnie zle nie zrozumiec, nie zglaszam swojej oferty.
Nie znam cennika.
:)))
:)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz