- Kochanie, dziekuje za te dwadziescia wspolnych lat. To byla fantastyczna przygoda i niezwykle doswiadczenie. Te motyle w brzuchu… te chwile uniesien…
Odplynelam…Przestalam sluchac malzonka. Fancy restaurant . My wyelegantowani. Wkrotce stuknie nam kolejna rocznica. Cos takiego, moj Malzonek swietuje Walentynki. Sie porobilo. Zawsze byl don sceptycznie nastawiony. Ot, komercja, mawial. A dzis? No prosze…
20 lat. Szmat czasu. Zostawilam kraj, rodzine, przyjaciol, studia. Nauczylam sie jezyka. Potem dom, dzieci, pies… Kiedy to mielo?
Ocknal mnie bukiet kwiatow, ktory zajchal przed moje oczy. Wie, ze uwielbiam kwiaty.
- Bede lozyl na dzieci i dom.
Otworzylam zdumione oczy. Poczulam, jakby ktos dal mi nie tylko gumowym mlotkiem po glowie.
- Co prosze? – nietomna wytrzeszczylam oczy na meza i otworzylam buzke.
- Obchodze. Mowilem przeciez. Chce jeszcze raz przezyc motyle w brzuchu i dac sie we wladanie uniesieniom…
No nie, to nie dzieje sie naprawde! Plakac? Klac? Zabic dziada to za malo...
- Ty draniu, mam nadzieje, ze rychlo te motyle zmienia sie w robale i wywloka Cie z lozka!
Z cyklu “Wprawki”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz